Autobus wpadł do rzeki. W centrum miasta

Służby ratownicze informowały początkowo o śmierci trzech osób. Po godzinie 20. czasu moskiewskiego (godz. 19 w Polsce) Komitet Śledczy Rosji przekazał, że liczba ofiar śmiertelnych w wyniku wypadku autobusu, który spadł do rzeki Mojka, wzrosła do siedmiu.

Jak poinformowała petersburska policja, do zdarzenia doszło w piątek po południu na moście przez rzekę Mojkę, która przepływa przez miasto. Kierowca autobusu jechał wzdłuż nabrzeża, w pewnym momencie zaczął jechać zygzakiem, nieoczekiwanie skręcił, zderzył się z dwoma samochodami, przebił barierki mostu i wpadł do rzeki.

Media relacjonowały tuż po wypadku, że w autobusie przebywało 15 pasażerów. Rosyjskie MSW sprecyzowało później, że podróżowało nim 20 osób.

Ministerstwo ds. sytuacji nadzwyczajnych Rosji podało w komunikacie, że "ratownicy wyciągnęli z zatopionego autobusu dziewięć osób. Dwie z nich są w stanie ciężkim, cztery są w stanie śmierci klinicznej".  

Rosyjskie MSW opublikowało nagranie, pokazujące moment, kiedy autobus runął do rzeki.

Na pomoc poszkodowanym - jako pierwsi - rzucili się pasażerowie przejeżdżającego tramwaju wodnego, kierowcy samochodów i robotnicy zatrudnieni na pobliskiej budowie. Rzucali do wody koła ratunkowe, niektórzy wskoczyli do wody - podał niezależny rosyjski portal Meduza.

Kierowca autobusu został zatrzymany. Jest nim 44-letni mężczyzna, pochodzący z Tadżykistanu. Miał usiąść za kierownicą po 20-godzinnej zmianie, po kilku godzinach odpoczynku - relacjonowała Meduza.

Autobus należał do firmy, która - jak podała służba prasowa petersburskiego sądu - w ciągu ostatnich dwóch i pół roku została ukarana 23-krotnie grzywną za prowadzenie działalności gospodarczej z rażącym naruszeniem warunków licencji.