W wieku 92 lat zmarł w czwartek Lello Di Segni, ostatni ocalały spośród 1024 Żydów zesłanych przez Niemców do obozu zagłady Auschwitz po obławie przeprowadzonej w Rzymie 16 października 1943 roku. Akcję przeprowadzono na osobisty rozkaz szefa SS Heinricha Himmlera.
Przed kilku dniami stolica Włoch wspominała 75. rocznicę akcji, w czasie której Niemcy wkroczyli na teren rzymskiego getta i schwytali oraz deportowali do Auschwitz ponad tysiąc rzymskich Żydów. Po dwóch latach, gdy skończyła się wojna, do Rzymu powrócili ci, którzy ocaleli. Było ich piętnastu.
Wywiezieni do Auschwitz na rozkaz Himmlera
Na kilka dni przed 16 października (trzy miesiące po lądowaniu wojsk sojuszniczych na Sycylii), gdy wyparcie Niemców ze stolicy Włoch było już tylko kwestią czasu, przybyły do Rzymu szef policji niemieckiej Herbert Kappler, otrzymał od Himmlera depeszę.
"W związku z obecną sytuacją polityczną, a konkretnie sytuacją we Włoszech, żydzi w tym kraju powinni być niezwłocznie wyeliminowani. Odłożenie w czasie tej operacji pozwoliłoby żydom, którzy zorientowani są w przebiegu działań, na ukrycie się w domach Włochów" - tak Himmler wyjaśniał motywy decyzji o przyspieszeniu deportacji rzymskich Żydów do Auschwitz.
Planów deportacji do Auschwitz nie udało się ukryć
Berlin nakazywał "niezwłoczną deportację" ośmiu tysięcy Żydów, spośród 14 tysięcy, którzy mieszkali wówczas w Rzymie w getcie i poza nim.
Niemcy nie zdołali utrzymać akcji w tajemnicy. Ostatecznie do obozu zagłady wysłano nieco ponad tysiąc Żydów. Większość osób z getta i spoza niego zdołało w porę się ukryć.
Lello Di Segni, urodzony 4 listopada 1926 roku, był na liście przeznaczonych do wywózki. Został wysłany do Auschwitz wraz z całą rodziną - przeżył tylko on.
Autor: ft//rzw / Źródło: PAP