OBWE: Ciała ofiar zaczynają się rozkładać. "Zwłoki nie są zabezpieczone"

Aktualizacja:

Ciała ofiar tragicznego lotu MH17 malezyjskich linii lotniczych, które wciąż pozostają pod gołym niebem "zaczynają częściowo się rozkładać" - stwierdził w rozmowie z CNN Michael Bociurkiw, rzecznik misji obserwacyjnej OBWE, który był na miejscu katastrofy.

- To wygląda jak jedno z największych, albo największe miejsce zbrodni na świecie, chronione przez grupę uzbrojonych ludzi w mundurach i z ciężką bronią - mówił Bociurkiw w rozmowie z Chrisiane Amanpour.

- Widzieliśmy wiele szczątków - powiedział. - Nie wyglądają, jakby były w jakiś sposób manipulowane, ale jest ich dużo. Obszar katastrofy jest bardzo, bardzo duży - dodał.

"Każdy może tam wejść"

Bociurkiw przyznał, że 25 osób z OBWE przebywało na miejscu przez 75 minut. Później zostały zmuszone do opuszczenia miejsca katastrofy. Potwierdził też wcześniejsze informacje o utrudnieniach z jakimi spotykali się obserwatorzy.

Rzecznik misji zapowiedział, że zamierzają oni powrócić na miejsce katastrofy w sobotę. - Obszar (katastrofy - przyp. red.) nie jest w ogóle zabezpieczony - stwierdził Bociurkiw. - Tak na prawdę to każdy może bez problemu wejść tam i fałszować dowody. Mnóstwo pracy musi zostać tam wykonane bardzo, bardzo szybko - dodał.

Pieniążek: Każdy może się swobodnie poruszać

Na miejsce katastrofy dotarł jeszcze w piątek polski dziennikarz, Paweł Pieniążek. Reporter potwierdza, że po wraku może poruszać się każdy.

- Dostęp do miejsca katastrofy jest zbyt łatwy: mieszkańcy, dziennikarze mogą bardzo swobodnie się poruszać - powiedział Pieniążek. Dodał, że nikt nie pilnuje bagaży i dowodów.

"Zwłoki nie są zabezpieczone"

Pieniążek widział grupę ludzi z ukraińskiego ministerstwa spraw nadzwyczajnych, wczoraj na miejscu tragedii pojawili się także górnicy, którzy najprawdopodobniej szukali ciał. - Druga grupa umieszczała chorągiewki w ziemi, żeby oznaczyć, gdzie leżą fragmenty samolotu czy tez zwłok - relacjonował Pieniążek.

- Zwłoki nie są zabezpieczone, nie są przykryte, nic z nimi nie zrobiono, po prostu leżą - mówił Pieniążek.

Dziennikarz powiedział, że na miejscu pracują przedstawiciele ministerstwa spraw nadzwyczajnych, straż pożarna, ratownicy medyczni i prorosyjscy separatyści. - Pojawiały się jednak informacje, że nie wszystkie służby są dopuszczane (na miejsce katastrofy - red.), ale ja nie jestem w stanie tego potwierdzić - podkreślił Pieniążek, dodając, że ministerstwo nie udziela żadnych komentarzy.

Według Pieniążka, także sami separatyści także nie wysłali na miejsce tragedii żadnych grup. - Oni mają takie oddziały, które się zajmują wynoszeniem zwłok, pomaganiem mieszkańcom, ale ich tam nie ma.

Znaleźli połowę ciał ofiar

Po prawie dwóch dobach od katastrofy na wschodniej Ukrainie malezyjskiego samolotu pasażerskiego działającym w miejscu zdarzenia ratownikom udało się dotychczas odnaleźć tylko 186 ciał jego pasażerów – podały w sobotę rano ukraińskie władze.

Służba przekazała, że wyznaczony został kwadrat o powierzchni 25 kilometrów kwadratowych, który przeczesywany jest w poszukiwaniu szczątków ofiar tragedii; poszukiwania prowadzone są także w znajdującym się w tej okolicy zbiorniku wodnym.

Ratownicy podkreślili, że prace poszukiwawcze utrudniają znajdujący się na miejscu katastrofy uzbrojeni bojownicy prorosyjskiej, separatystycznej Donieckiej Republiki Ludowej, którzy kontrolują to terytorium.

Katastrofa na Ukrainie

W czwartek Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych, najprawdopodobniej zestrzelony pociskiem ziemia-powietrze, rozbił się na Ukrainie, niedaleko granicy z Rosją, w rejonie objętym walkami między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Na pokładzie było 298 osób. Wszystkie zginęły.

[object Object]
"Spiegel": to Rosjanie zestrzelili boeinga lotu MH17archiwum TVN24
wideo 2/21

Autor: dln/kka / Źródło: CNN/tvn24

Raporty: