Mark Stephens, londyński adwokat Juliana Assange'a, twierdzi, że wydany przez Szwedów nakaz aresztowania jego klienta zawierał luki prawne i został odesłany, a tzw. "Red notice" Interpolu takim nakazem nie jest.
- Nie ma nakazu aresztowania - mówi Reutersowi Stephens. - "Red notice" nie jest nakazem. To tylko wezwanie do monitorowania jego ruchów - twierdzi. - Nakaz aresztowania [szwedzki - red.] został odesłany przez Scotland Yard [podejrzewa się, że twórca Wikileaks przebywa w Wielkiej Brytanii - red.]. Zawierał braki prawne - dodaje.
Gwałtem kryją przeciek?
39-letni Assange jest poszukiwany przez Szwedów i Interpol z powodu oskarżeń m.in. o gwałt i molestowanie seksualne.
Oskarżają go o to dwie Szwedki, z którymi spotkał się w sierpniu w Szwecji. Australijczyk zaprzecza wszelkim oskarżeniom i twierdzi, że w sierpniu otrzymał od wywiadu swojego kraju ostrzeżenie dotyczące planów zdyskredytowania portalu Wikileaks.
Portal po raz kolejny ujawnił w miniony weekend poufne dokumenty. Tym razem są to amerykańskie depesze dyplomatyczne.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: EPA