W piątek w USA zaczną wchodzić w życie automatyczne cięcia budżetowe w wysokości 85 mld dolarów. Mija termin, do kiedy Kongres miał znaleźć lepsze, alternatywne rozwiązanie, jak zmagać się z ponad 11 bln długu USA. Ucierpią m.in. nauczyciele, najbiedniejsze rodziny, system opieki zdrowotnej oraz armia.
Cięcia określane w waszyngtońskim żargonie "sekwestrem" mają wynieść 1,2 bln USD w ciągu 10 lat, w tym 85 mld dolarów już w ciągu najbliższych siedmiu miesięcy. Wydatki obronne zostaną zredukowane o 8 proc. (czyli o około 43 mld), a nakłady na rozmaite programy narodowe o 5 proc. Nie wszystkie jednak cięcia nastąpią od razu 1 marca. Wciąż możliwe są więc negocjacje, by przynajmniej złagodzić ich konsekwencje.
"Głupie" cięcia
Na piątek zapowiedziano zresztą spotkanie prezydenta Baracka Obamy z liderami partii w Kongresie, by dyskutować o cięciach, które jak przekonują eksperci zaszkodzą wzrostowi podnoszącej się z kryzysu amerykańskiej gospodarki. Będzie to pierwsze spotkanie Obamy z liderami republikanów w tym roku. "Konstruktywne rozmowy", jak mówił w środę rzecznik Obamy, mają dotyczyć sposobów ograniczenia szkodliwych konsekwencji automatycznych cięć.
Republikanie nie chcieli jednak do tej pory iść na ustępstwa i zamienić przynajmniej części cięć na podniesienie podatków dla najbogatszych czy na likwidację niektórych ulg dla biznesu, co proponują demokraci i prezydent Obama. Teraz zaczynają wychodzić z propozycjami, by agencjom federalnym i Pentagonowi dać więcej elastyczności w dokonywaniu cięć.
"Sekwestr jest naprawdę głupi, bo nie rozwiązuje problemu (zadłużenia). Politycy od lat odsuwają ten problem, tymczasem on wróci i uderzy w nasze pokolenie" - mówi 23-letni student Georgetown University, Nick Troiano, szef organizacji "The can kicks back" (odwołanie do zabawy w kopanie puszki, która wraca), która zabiega o długofalową redukcję długu. "Dług jest jak chmura wisząca nad gospodarką. Dzisiaj tylko kupujemy czas" - dodał Troiano.
Tnie po równo
Wysokość tegorocznych cięć to tylko 2,4 proc. budżetu federalnego, który obecnie wynosi 3,6 bln USD. Problem w tym, zauważają eksperci, że cięcia są automatyczne ("sekwestr" wiele programów tnie po równo, niezależnie od tego, jak są ważne czy pożyteczne), a także, że cięcia dotyczą tylko części wydatków (tzw. nieobowiązkowych, a więc głosowanych co roku przez Kongres). Cięcia nie obejmują natomiast największej pozycji w budżecie, a mianowicie programów socjalnych: emerytalnych i opieki zdrowotnej.
Cięcia są "nieuporządkowane, tną dobre i złe programy, to zła praktyka" - ocenił analityk agencji "Moody's" Mark Zandi. Według Biura Budżetowego Kongresu USA, PKB amerykańskiej gospodarki może na cięciach stracić w tym roku 0,6 pkt procentowego. Wielu ekspertów uważa, że zamiast automatycznych cięć lepszy byłby długoterminowy realistyczny plan zmagania się z sięgającym 11,7 bln długiem.
Milion ludzi bez pracy
Jak wynika z sondaży, Amerykanie, choć opowiadają się za redukcją budżetu, w większości są przeciwni "sekwestrowi". 52 proc. respondentów w opublikowanym w środę sondażu dla telewizji NBC i dziennika "Wall Street Journal" stwierdziło, że "sekwestr" to zła rzecz, a 21 proc. - że dobra. Aż 53 proc. popiera jednak redukcje, tylko woleliby, by przebiegały inaczej.
Sondaż zrealizowany przez Pew Research Center wskazywał natomiast, że trzech na czterech Amerykanów jest tematem cięć zmęczonych.
Od wielu dni cięcia budżetowe i zadłużenie kraju to bowiem główny temat w prasie i informacyjnych programach telewizyjnych. Prezydent i jego ministrowie nie przestają mówić o dramatycznych - ich zdaniem - konsekwencjach cięć dla gospodarki USA: pracę może stracić nawet milion osób w ciągu dwóch lat, wielu urzędników federalnych będzie musiało iść na bezpłatne urlopy.
Nielegalni imigranci przymusowo wypuszczeni?
W tym tygodniu, antycypując cięcia, poinformowano o wypuszczeniu na wolność kilkuset nielegalnych imigrantów, którzy czekali na deportację. Biały Dom zapewniał, że nie wydał polecenia zwolnienia zatrzymanych, podkreślając jednocześnie, że nie byli to przestępcy. Sprawa wywołała jednak wiele kontrowersji; republikanie zażądali szczegółów, a w środę urzędnik odpowiedzialny za deportację nielegalnych imigrantów podał się do dymisji. Sama minister bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano ostrzegała jednak we wtorek, że z powodu cięć utrzymanie 34 tys. miejsc dla czekających na deportację zatrzymanych może być niemożliwe.
Minister transportu Raymond LaHood zapowiedział natomiast przynajmniej 90-minutowe opóźnienia w lotach krajowych, gdyż z powodu cięć trzeba będzie zamknąć około stu wież kontrolnych. A z powodu mniejszej liczby agentów ds. bezpieczeństwa na lotniskach, loty międzynarodowe mogą być opóźnione o ponad cztery godziny.
Nauczyciele na bruk, mniej testów na raka i HIV
W wyniku cięć pracę ma stracić 14 tys. nauczycieli, a 70 tys. dzieci z biednych rodzin zostanie pozbawionych wsparcia na wczesną naukę. Dodatkowo 600 tys. kobiet i dzieci straci dostęp do pomocy żywnościowej. Państwo sfinansuje o 25 tys. mniej testów na wykrywanie raka szyjki macicy i piersi oraz 425 tys. testów na HIV. Ponadto cięcia dotkną dotacji rolnych, programów badawczych, programów bezpieczeństwa jądrowego czy parków przyrody.
Największe konsekwencje poniesie Pentagon. Z cięć wyłączeni są wojskowi, ale kilkaset tysięcy pracowników cywilnych ma iść na bezpłatne urlopy. Także programy szkoleniowe czy konserwacje sprzętu mają być automatycznie zredukowane. Wojskowi alarmują, że cięcia podważają gotowość USA do nowej operacji zbrojnej, gdyby zaszła taka potrzeba.
Konieczność automatycznych cięć wynika z umowy zawartej latem 2011 roku między Białym Domem a republikanami w Kongresie. Pod takim warunkiem republikanie zgodzili się na podniesienie ustawowego maksymalnego poziomu zadłużenia USA. Umowa przewidywała, że jeśli obie strony nie osiągną porozumienia w sprawie cięć wydatków budżetowych do końca 2012 r., to cięcia nastąpią automatycznie. Przed samym końcem ubiegłego roku przesunięto ten termin do 1 marca 2013 roku.
Autor: adso//gak/k / Źródło: PAP