Trzy największe włoskie centrale związkowe zorganizowały w Rzymie manifestację, na której pojawiły się tysiące ludzi. Włosi domagają się od rządu działań ochraniających miejsca pracy, reformy systemu podatkowego i pobudzenia gospodarki.
Według organizatorów w demonstracji, która przeszła od Piazza della Repubblica do Piazza del Popolo, udział wzięło 200 tysięcy osób. Policja nie podała swoich danych szacunkowych dotyczących liczby uczestników.
Trzy wielkie centrale związkowe Cgil, Cisl i Uil, do niedawna podzielone w wielu kwestiach, po raz kolejny od czasu powołania w listopadzie 2011 roku rządu Mario Montiego wspólnie zażądały zmiany polityki gospodarczej i korekty najważniejszych reform.
Niesprawiedliwe reformy
Kroki na rzecz otwarcia rynku pracy, zwiększenia dostępu dla młodzieży, wzrostu konkurencji i ożywienia związkowcy uważają za niesprawiedliwe i odbywające się kosztem ludzi pracy. Dlatego ostrzegli przed kolejną falą strajków przeciwko - jak to określili - "niesprawiedliwości nie do zniesienia". Manifestanci domagali się również "bardziej skutecznego i mniej kosztownego" systemu partyjnego i politycznego we Włoszech. Ma to ograniczyć szastanie pieniędzmi i kumoterstwo oraz poprawić wydajność administracji publicznej. Gdy w Wiecznym Mieście trwała wielka związkowa manifestacja antyrządowa, w Mediolanie premier Monti ostrzegł, że Włochy ponownie borykają się z fazą kryzysu. - Odsunęliśmy się od skraju przepaści, ale jej krater powiększa się i jesteśmy znowu pogrążeni w kryzysie - mówił szef rządu. Słowa te, jak się podkreśla, zabrzmiały bardzo mocno po tym, gdy wcześniej zapewniał, że sytuacja w kraju poprawiła się w ostatnich miesiącach.
Autor: pk/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters