Marine Le Pen podcina skrzydła Sarkozy'emu


Marine Le Pen, przewodnicząca skrajnego prawicowego Frontu Narodowego, najprawdopodobniej ostatecznie pozbawiła Nicolasa Sarkozy'ego na zwycięstwo w drugiej turze wyborów prezydenckich. Polityk oświadczyła, że nie poprze ani obecnego prezydenta, ani jego rywala, Francois Hollande'a. - Oddam pusty głos - oświadczyła. Pomimo tego Sarkozy ciągle zabiega o głosy jej elektoratu, które są na wagę zwycięstwa. W radiu po raz kolejny ostro skrytykował francuski system imigracji.

Druga tura wyborów prezydenckich we Francji odbędzie się 6 maja. Wystartują w nich Sarkozy i Hollande, którzy w sondażach mają wyrównane szanse. Według najnowszych badań na obecnego prezydenta chce głosować 47 procent, a na kandydata lewicy 53 procent. Różnica jest więc niewielka i nie jest wykluczone zwycięstwo Sarkozy'ego.

Głosy na wagę wygranej

Obecny prezydent ma jedną znaczącą możliwość, która mogłaby umożliwić mu utrzymanie stanowiska. Są nią głosy wyborców Le Pen, która w pierwszej turze uzyskała bardzo dobry wynik - 17,9 procent. Skrajnie prawicowi zwolennicy Frontu Narodowego są zdecydowanie bardziej skłonni poprzeć prawicowego Sarkozy'ego, niż lewicowego Hollande'a.

Z tego powodu od zakończenia pierwszej tury prezydent czyni zabiegi mające na celu zwiększenie swojej "atrakcyjności" dla zwolenników Le Pen. We wtorek oświadczył podczas wywiadu w radiu, że w jego kraju jest zbyt wielu imigrantów. Dodał, że próby integracji imigrantów kończą się fiaskiem. - Nigdy nie będę za zerową imigracją. Ale prawda jest taka, że gdy zaprosi się zbyt wielu ludzi, nie można ich zintegrować - powiedział. Podkreślił, że we Francji brakuje mieszkań, szkół i pracy dla imigrantów.

Pomimo takich ukłonów do skrajnej prawicy, która od zawsze jest silnie antyimigrancka, Sarkozy zapewnił, iż "żadnej umowy" z Frontem Narodowym po ewentualnie zwycięskich wyborach nie będzie zawierał. Równocześnie jednak polityk uznał, że nie należy "demonizować" wyborców Le Pen.

Podcięcie skrzydeł

Pomimo tych starań, przywódczyni Frontu Narodowego nie dała się zauroczyć. Niedługo po I turze oznajmiła, że zarówno Sarkozy jak i Hollande lekceważą jej wyborców. Dawała również do zrozumienia, że nie poprze prezydenta i życzy sobie jego porażki. Prawdopodobnie chciałaby rozbić jego obóz polityczny i przejąć część jego polityków, tak aby zbudować silniejsze ugrupowanie prawicowe.

We wtorek na dorocznym marszu z okazji "Dnia Joanny d'Arc" w Paryżu, Le Pen definitywnie odmówiła podania pomocnej dłoni Sarkozy'emu. - W niedzielę oddam pusty głos - oświadczyła polityk przemawiając do tłumów swoich zwolenników. - Dokonałam swojego wyboru. Każdy z was dokona swojego - dodała Le Pen.

Nie oznacza to, że wszyscy pójdą za głosem liderki. Według badań, wyborcy Le Pen, jesli pójdą do II tury to będą najbardziej skłonni oddać głos na Sarkozy'ego. Hollande nie jest praktycznie przez nich brany pod uwagę.

Źródło: PAP, Reuters