Mieszkanka USA twierdzi, że znalazła w kupionej zabawce list z prośbą o pomoc, napisany przez robotników z chińskiego obozu pracy. Autorzy listu mają być przymuszani do pracy 15 godzin na dobę za 1,61 dolara miesięcznie.
Julie Keith z miasta Portland w Oregonie znalazła list od rzekomych Chińczyków w opakowaniu zestawu do dekorowania domu na Halloween. 42-latka zakupiła go w minionym roku, ale otworzyła dopiero pod koniec października tego roku.
Głos zza oceanu
Pomiędzy kawałkami styropianu trzymającymi zawartość pudełka, miała leżeć złożona kartka papieru, która nie była instrukcją. Okazał się to być list napisany prostym angielskim na urzędowym szablonie opatrzonym kilkoma chińskimi znakami.
- Jeśli kupiłeś ten produkt, proszę przekaż ten list Światowej Organizacji Praw Człowieka (takowa nie istnieje - red.). Tysiące ludzi, którzy żyją tutaj, prześladowani przez Komunistyczną Partię Chin, będą ci wiecznie wdzięczni - napisał anonimowy autor listu.
Zestaw dekoracyjny zakupiony przez Amerykankę miał zostać rzekomo wyprodukowany w obozie pracy przymusowej Masanjia w Shenyang. Robotnicy mają tam pracować po 15 godzin na dobę i zarabiać jedynie 10 juanów miesięcznie, czyli około 1,61 dolara. Takie pojęcia jak dni wolne i święta mają być im obce.
Prawda to czy fałsz
Keith jest święcie przekonana, że list jest autentyczny. Jak zapewnia, pudełko z dekoracjami było fabrycznie zamknięte i nie nosiło śladów otwierania. Także dwa kawałki styropianu obejmujące list miały być sklejone.
Kobieta pokazała też kartkę z tekstem chińskiemu współpracownikowi, który stwierdził po ocenie znaków widocznych na niej, iż może to być rzeczywiście druk pochodzący z Chin.
List trafił do Human Rights Watch, jednak organizacja oznajmiła, iż nie może z całą pewnością potwierdzić jego autentyczności. Keith postanowiła więc nagłośnić sprawę za pomocą Facebooka, co jej się udało, bowiem w ostatnich dniach listem zainteresowały się największe amerykańskie media.
Autor: mk//kdj/k / Źródło: FOX News