Ławrow: to prowokacja czystej wody


- Jeśli prezydenta zaprasza się na jakieś święto do Tbilisi, a potem wsadza do samochodu i wiezie do innego państwa, to czy nie jest to prowokacja? - zapytał retorycznie szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Potem zaprzeczył, jakoby rosyjscy żołnierze oddali strzały.

Według Ławrowa władze gruzińskie nie po raz pierwszy inscenizują wydarzenia, żeby oskarżać stronę rosyjską. - Żadnych strzałów z naszych stanowisk, a także ze stanowisk wojsk południowoosetyjskich nie było - dodał.

Gruzja chciała zerwać rozmowy?

Ławrow zasugerował, że celem - jak to określił - prowokacji, mogło być zerwanie toczących się w Genewie przy udziale ONZ, OBWE i Unii Europejskiej rosyjsko-gruzińskich rozmów na temat Osetii Płd. i Abchazji. - Będzie teraz czym zająć się podczas kolejnej rundy genewskich konsultacji - powiedział Ławrow. Szef dyplomacji Rosji podkreślił, że w centrum uwagi tych rozmów znajduje się problem bezpieczeństwa, w które - jak zauważył - godzą właśnie takie prowokacje.

Ławrow wskazał, że jeśli uczestnikom dyskusji w Genewie zależy na stabilizacji sytuacji w sferze bezpieczeństwa na Kaukazie, to prowokacji takich lepiej unikać.

- A jeśli te rozmowy chce się zerwać, to kontynuując takie prowokacje można to osiągnąć - powiedział minister.

Unia czeka z reakcją

Zarówno Komisja Europejska jak i Francja, która obecnie sprawuje rotacyjne przewodnictwo w UE, nabrały wody w usta. - Francja nie chce zareagować, aż dokładnie nie ustali, kto strzelał - mówiła na antenie TVN24 korespondentka w Brukseli Inga Rosińska.

Francuzi mają zamiar dociec prawdy na miejscu m.in. poprzez wywiady z ambasadorami krajów członkowskich i z europejskimi obserwatorami, którzy - jak mówił w niedzielę prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili - często patrolują okolice przygranicznego posterunku, gdzie doszło do strzałów.

Na komentarz KE będziemy najprawdopodobniej czekali do południa, kiedy odbędzie się codzienna konferencja prasowa.

Źródło: PAP