Spokój rzecz święta - a kto nie szanuje tej zasady, tego spotkać mogą kłopoty. Przekonał się o tym pewien Amerykanin, który w pierwszy dzień świąt postanowił wyjść z rodziną do kina. A że losy bohaterów lubił komentować głośno, spotkała go "kara". Tyle że nieproporcjonalna do winy. Mężczyzna został postrzelony przez innego widza. Strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby panowie wybrali się na film sensacyjny, a nie na... melodramat, który obyczaje podobno łagodzi.
Rozumiemy, że rozmowa Brada Pitta z Cate Blanchett może według niektórych urastać do rangi dialogów z filmów Petera Greenaway'a. Rozumiemy, że widz, który nie czuje atmosfery seansu filmowego to postrach wszystkich kin. Nie rozumiemy natomiast, że straszeniem swoim głosem, nawet w najbardziej przejmującym momencie filmu, można narazić się komuś tak bardzo, by ujrzeć przed nosem lufę wycelowanego w nas pistoletu.
A taka historia przytrafiła się mieszkańcowi Filadelfii, który pierwszy dzień świąt postanowił spędzić "filmowo". I było jak w filmie, tyle że takim dla ludzi o wyjątkowo mocnych nerwach. Mężczyzna został postrzelony przez siedzącego za nim widza, bo nie zareagował na "prośbę", by mówił ciszej.
Patrz za lewe ramię
Scenę (która nawet dla sekwencji z najlepszego filmu sensacyjnego byłaby konkurencją) nie poprzedziła jakaś karczemna awantura, czy - strach pomyśleć - bijatyka. Wszystko działo się bardzo szybko: upomnienie, brak reakcji upominanego, strzał w lewe ramię. To według 29-letniego Jamesa Josepha Cialelli był najlepszy sposób na wyjście z problemu. Z aresztu, do którego trafił, wyjść będzie mu dużo trudniej.
Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie morderstwa. Jego ofiara z przestrzelonym ramieniem trafiła do szpitala, jej życiu nie grozi niebezpieczeństwo. Jak tłumaczył policjantom Cialella, do sytuacji w ogóle by nie doszło, gdyby mężczyzna posłuchał jego uwag, że mówi za głośno.
W tej chwili powinno was zastanawiać już tylko jedno: jaki to film wywołuje takie emocje? Donosimy: to "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" w reżyserii Davida Finchera.
Dla jeszcze bardziej ciekawskich - nie jest to mrożący krew w żyłach thriller, czy film kryminalny, ale melodramat. I jeszcze jedno: w polskich kinach będzie go można zobaczyć już w lutym. Tylko "ciii"...
Źródło: CNN.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu