USA ostrzegły w piątek, że w każdej chwili może dojść do inwazji Rosji na Ukrainę, w tym przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie. - Rosjanie są gotowi do ataku, co nie oznacza, że taką decyzję Moskwa podjęła - komentował koordynator serwisów zagranicznych tvn24.pl Maciej Tomaszewski. Dodał, że w tej chwili możliwe są trzy scenariusze rozwoju konfliktu Rosja-Ukraina.
W piątek Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego, relacjonując przebieg telekonferencji przywódców USA oraz państw NATO i UE, w tym Polski, oświadczył, że nie wiadomo, czy Rosja zdecydowała się na wznowienie agresji przeciwko Ukrainie, ale istnieje "znaczące ryzyko", że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie. Jak dodał, USA i sojusznicy są zjednoczeni i przygotowani na każdy scenariusz.
Czytaj również: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
Tomaszewski o trzech możliwych scenariuszach
- Z tego, co dowiedzieliśmy się wczoraj od Amerykanów, wynika, że Rosjanie mogą zaatakować tak naprawdę w każdej chwili, co wskazuje na to, że są gotowi do ataku, co nie wskazuje jednak na to, że taką decyzję Moskwa podjęła - powiedział Maciej Tomaszewski, koordynator serwisów zagranicznych tvn24.pl.
Jak dodał, możliwe są trzy scenariusze. - Po pierwsze albo Amerykanie się mylą i ta inwazja nie nastąpi w ciągu najbliższych dni i Rosjanie nie są do niej gotowi, co byłoby dobrą wiadomością dla świata, albo rzeczywiście Amerykanie mają dobre informacje i ta inwazja nastąpi, co dobrze świadczyłoby o amerykańskich źródłach, ale byłoby to złą informacją dla reszty z nas. Albo trzecie rozwiązanie - Amerykanie mają informacje, że ta inwazja może nastąpić, że Rosjanie są do niej gotowi i upubliczniając taką informację w jakiś sposób krzyżują plany Moskwy, dając do zrozumienia, że o wszystkim wiedzą i ewentualna inwazja spotka się ze stosowną odpowiedzią - powiedział.
Zobacz również: Możliwe scenariusze. Doradca Joe Bidena o czasie, miejscu i sposobie pierwszej ofensywy
Maciej Tomaszewski wskazywał również, że jakkolwiek w związku z rosyjską groźbą agresji wyrażana jest solidarność z Kijowem, to jednak ani NATO, ani Stany Zjednoczone w szczególności nie zamierzają angażować się bezpośrednio w ten konflikt, jeżeli znów przejdzie "w gorącą fazę". - Waszyngton mówi wprost, że amerykańscy żołnierze na Ukrainie walczyć nie będą, dlatego też pojawiają się te apele o ewakuację obywateli, ażeby uniknąć ewentualnych amerykańskich operacji w późniejszym czasie na terytorium Ukrainy, które mogłyby zostać różnie zinterpretowane przez Rosję, w tym jako ewentualny pretekst do dalszej eskalacji - dodał.
Sytuacja na Morzu Czarnym
Tomaszewski był też pytany o sytuację na Morzu Czarnym. - Trwa kolejna odsłona tego, co Rosja robi na wielu teatrach swoich działań, czyli trwa pokaz siły i pokaz możliwości potencjalnej inwazji. Mamy tam zgrupowanie okrętów, które przypłynęły z Morza Bałtyckiego. Oczywiście formalnie są to ćwiczenia i Moskwa zastrzega się, że nie są to żadne przygotowania do inwazji, która jest oczywiście w jej retoryce zupełnie wymyślona przez Zachód, natomiast to pokazuje, że jest zagrożone także od południowej strony dla Ukrainy - mówił.
Dodał, że "ukraińska flota w porównaniu z rosyjską flotą jest siłą zupełnie nieznaczącą". - Została zredukowana po 2014 roku po przejęciu przez Rosjan Krymu do właściwie straży przybrzeżnej, która jest dopiero odbudowywana również przy pomocy Zachodu. To, co wyśle Zachód na Morze Czarne, jest zaś mocno ograniczone możliwościami przepływu przez cieśninę Bosfor, co z kolei jest regulowane umowami międzynarodowymi. Tutaj Rosja korzysta z pewnej przewagi, którą sama wypracowała również podczas wojny z Ukrainą - wyjaśnił.
Źródło: TVN24