Były prezydent Stanów Zjednoczonych trafił do szpitala w Cleveland. Zasłabł w samolocie, jednak według pierwszych doniesień, prawdopodobnie nie jest poważnie chory.
85-letni Carter leciał do Cleveland promować swoją najnowszą książkę. W samolocie poczuł się słabo i zaraz po wylądowaniu został odwieziony do szpitala Metro Health.
Jak informują lekarze, były prezydent cierpi na dolegliwości żołądkowe, ale czuje się już lepiej i "spokojnie odpoczywa". W piątek Carter skończy 86 lat.
Jimmy Carter objął urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych w 1977 r. i sprawował go przez jedną kadencję. W 2002 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.
Pomimo swojego podeszłego wieku jest nadal aktywnym politykiem i działaczem społecznym, na co dzień zajmuje się działalnością charytatywną w fundacji Habitat for Humanity, a ostatnio włączył się także w negocjacje w sprawie uwolnienia Amerykanina przetrzymywanego w północnokoreańskim więzieniu.
Jego najnowsza książka zatytułowana "White House Diary" (Dziennik z Białego Domu) to autobiograficzne zapiski z okresu, kiedy pełnił urząd 39. prezydenta USA. Przez czytelników została jednak przyjęta krytycznie m.in. dlatego, że Carter zaatakował w niej zmarłego w ubiegłym roku i niezwykle popularnego demokratycznego senatora Edwarda Kennedy'ego, brata prezydenta J.F. Kennedy'ego. Carter zarzucił mu, że sabotował jego prezydenturę. - Nie chciał, abym odniósł sukces - napisał.
Źródło: PAP