Sekretarz Obrony Stanów Zjednoczonych Leon Panetta powiedział, że według niego operacja wojskowa w Syrii jest mało prawdopodobna, głównie ze względu na sprzeciw Rosji.
Stwierdził równocześnie, że nie widzi możliwości podjęcia przez USA interwencji wojskowej w Syrii bez stosownej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Poprzedniego dnia amerykańska ambasador przy ONZ Susan Rice powiedziała, że wobec nieudanej próby odsunięcia od władzy syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada, jakaś forma interwencji wojskowej w Syrii byłaby wskazana.
"Kwestia decyzji politycznej"
Tymczasem w piątek w wywiadzie dla niemieckiej gazety "Bild" amerykański generał Merrill McPeack stwierdził, że interwencja lotnicza NATO w Syrii nie byłaby właściwie obciążona żadnym ryzykiem. "Moglibyśmy przeprowadzić tam tysiące lotów nie tracąc żadnego samolotu" - zapewnił w wywiadzie generał. Powiedział także, że z technicznego punktu widzenia operacja nie byłaby trudna. "To tylko kwestia decyzji politycznej" - uściślił McPeack. Wojskowy wyjaśnił, że "w kilka dni, albo nawet szybciej" samoloty bezzałogowe i bombowce, które nie są widoczne dla radarów przeciwnika, zniszczyłyby syryjską obronę przeciwlotniczą. "Po uzyskaniu panowania w powietrzu bez trudu nasze samoloty mogłyby atakować syryjskie czołgi i śmigłowce zbliżające się do miast" - powiedział McPeack.
Proszą w wsparcie
Członkowie ONZ rozważają podjęcie interwencji w Syrii po krwawej masakrze w Huli. W wyniku ostrych walk, które wybuchły w ostatni piątek między syryjską armią a rebeliantami w prowincji, śmierć poniosło ponad 100 osób. Masakrę w Huli potępiła Rada Bezpieczeństwa ONZ. Władze Syrii zaprzeczają, że siły rządowe stoją za masakrą.
Syryjscy rebelianci apelują do Zachodu o wsparcie lotnicze w obaleniu prezydenta Baszara el-Asada. W ubiegłym roku kierowana przez NATO operacja lotnicza w Libii umożliwiła tamtejszej opozycji obalenie Muammara Kaddafiego.
Autor: pk//kdj/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | Houla Media Center