Incydent, w czasie którego został uderzony kamieniem serbski premier Aleksandar Vuczić, to rodzaj prowokacji. Źle się stało - ocenił marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Marszałek uczestniczył w sobotę w uroczystościach upamiętniających 20-lecie masakry, do której doszło na bośniackich muzułmanach w Srebrenicy.
- To, że serbski premier przyjechał do Srebrenicy było bardzo ważnym gestem, to nie było dla niego łatwe - powiedział dziennikarzom w Sarajewie Borusewicz.
Ocenił, że Vuczić to "młody człowiek i młody polityk, który na pewno chce porozumienia pomiędzy narodem serbskim i bośniackim".
- Bardzo źle się stało, że do takiego incydentu doszło - podkreślił marszałek Senatu. Dodał, że rozmawiał o tym zdarzeniu z wieloma Bośniakami i wszyscy oni jednoznacznie i zdecydowanie potępiali to zdarzenie.
- Ta uroczystość była bardzo podniosła i piękna, nie powinna jej psuć prowokacja jakiejś grupki ludzi, bo całe to zdarzenie to pewnie był rodzaj prowokacji - ocenił Borusewicz.
Incydent na cmentarzu
Do incydentu doszło podczas uroczystości na cmentarzu Potoczari, na wschodzie Bośni i Hercegowiny.
Kilkadziesiąt tysięcy ludzi, w tym ok. 90 zagranicznych delegacji, zgromadziło się tam, by w 20. rocznicę masakry uczestniczyć w pochówku 136 niedawno zidentyfikowanych ofiar. Szef serbskiego rządu został trafiony w twarz kamieniem; zostały rozbite jego okulary. Delegacja serbska opuściła uroczystości.
Serbskie MSZ zażądało od władz BiH, aby publicznie potępiły, nazwany przez Belgrad "próbą zabójstwa", atak na premiera Vuczicia. Władze Bośni i Hercegowiny zdecydowanie potępiły atak. Wyraziły ubolewanie z tego powodu.
W lipcu 1995 roku siły Serbów bośniackich wymordowały w pobliżu Srebrenicy blisko 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców.
Autor: MAC//plw / Źródło: PAP