Władze w Hongkongu przestrzegły demonstrantów przed ponawianiem prób blokowania budynków lokalnej administracji i potępiły demonstrantów, którzy rano tego dnia starli się z policją. W zajściach służby porządkowe zatrzymały 40 osób.
Rano czasu miejscowego kilkutysięczny tłum demonstrantów próbował otoczyć budynki rządowe, co doprowadziło do ich tymczasowego zamknięcia. Doszło do starć z policją, która użyła pałek i gazu pieprzowego.
Szef lokalnej chińskiej administracji Hongkongu potępił demonstrantów i przestrzegł przed "nadużywaniem tolerancji" sił porządkowych. - Przestrzegam demonstrantów, a w szczególności studentów, którzy mogą wieczorem powrócić na miejsce protestów: nie mylcie tolerancji policji z jej możliwościami do radzenia sobie z okupacją. Funkcjonariusze podejmą odpowiednie kroki, by zaprowadzić prawo - zapowiedział Leung. Poniedziałkowe demonstracje spotkały się też z krytyką innych członków lokalnych władz, którzy uznali protestujących za "brutalnych radykałów".
Spadki na giełdzie
Jednocześnie lokalna giełda odnotowała największy spadek głównych indeksów od lutego br. Podstawowy indeks akcji spółek notowanych na giełdzie, Hang Seng, stracił tego dnia 2,6 proc. Jednak agencja Reutera zwraca uwagę, że słabe notowania wiążą się ze spowolnieniem ekonomicznym Chin.
Nieustające protesty
Demonstracje studentów, żądających pełnej demokracji i reform politycznych, oceniane są jako najpoważniejsze, odkąd w 1997 roku ta była brytyjska kolonia wróciła do Chin. Studenci domagają się nieingerowania władz centralnych Chin w zaplanowane za trzy lata pierwsze w historii wybory powszechne w regionie, a także dymisji szefa lokalnej chińskiej administracji. Leung zapowiedział w październiku, że dyskusje o potencjalnych ustępstwach mogłyby rozpocząć się jeszcze w tym roku, kiedy władze miasta rozpoczną nową rundę konsultacji w sprawie metod wyborczych.
Autor: mtom / Źródło: PAP