91-letnia mieszkanka Kalifornii przeżyła szok, gdy do jej domu wdarł się tłum agentów FBI. Małomówni funkcjonariusze zabrali jej komputery i wiele pudełek z specjalnymi zestawami GLADD, które sprzedawała. Starsza pani mogła jednak przewidzieć rozwój wydarzeń, ponieważ jej "zestawy" w założeniu służyły samobójstwom.
GLADD jest skrótem od Glorious Life and Dignified Death, czyli Wspaniałe Życie i Godna Śmierć. Kobieta sprzedawała swoje produkty za 60 dolarów i wysyłała je klientom pocztą. GLADD nie należą do złożonych urządzeń. Składają się z plastikowego worka szczelnie zapinanego na szyi i rury doprowadzającej do środka gaz z dołączonego zbiornika.
91-latka zapewnia, że nie chciała zarobić na swoich produktach, a jedynie pomóc w odejściu osobom śmiertelnie chorym. Zrobiło się o niej głośno w grudniu, gdy 29-latek z Oregonu odebrał sobie życie stosując jej zestaw. Wydarzenie to wywołało falę oburzenia. Wszczęto śledztwo, a władze stanu Oregon pracują nad zmianą prawa, aby uniemożliwić powtórzenie takiego wydarzenia.
Po sześciu miesiącach
Pomimo grudniowej afery, 91-latka nie niepokojona nadal produkowała w Kalifornii GLADD-y. Dopiero po sześciu miesiącach do jej drzwi zapukało FBI. Agenci spędzili w domu 10 godzin zabierając komputery, gotowe zestawy i materiały do ich produkcji. - To było nowe doświadczenie, nawet jak na mój wiek. A widziałam dużo - opowiada kobieta.
FBI nie podało informacji na temat postępowania w sprawie 91-latki. Wiadomo tylko, że agencja przechwytywała przesyłki z GLADD wysyłane przez kobietę pocztą.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia