Tysiące mieszkańców Australii otrzymało emaile i smsy, które u wielu wywołały atak paniki. "Dostałem na ciebie zlecenie. Oszczędzę cię, jeśli w 48 godzin zapłacisz pięć tysięcy dolarów. Powiedz komuś o tym, a na pewno zginiesz" - tak brzmiała treść wiadomości.
Fala wiadomości zalała telefony i komputery Australijczyków w niedzielę. Nie wiadomo do ilu osób dotarły, ale policja mówi o "tysiącach". Śledczy są przekonani, że część odbiorców dała się nabrać.
Płać albo zginiesz
W poniedziałek funkcjonariusze stanu Queensland wystosowali oficjalnie ostrzeżenie. - W żadnym wypadku nie należy odpowiadać. Skasujcie wiadomość natychmiast i nie wpadajcie w panikę. Na to liczą nadawcy - przestrzegł szef wydziału śledczego, Biran Hay.
Policjanci mówią, iż wcześniej zetknęli się już z dwoma podobnymi falami wiadomości z groźbą śmierci, ale nigdy nie miały tak masowego charakteru. - Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Zasięg tej akcji obejmuje całą Australię - stwierdził Hay. Policja wszczęła śledztwo i poszukuje nadawców. W poprzednich wypadkach tropy prowadziły do Nigerii, ale nikogo nie złapano.
- To nie jest jakieś przypadkowe działanie. To akcja w wykonaniu zorganizowanej grupy przestępczej - powiedział śledczy. - Musieli przeprowadzić odpowiednie rozpoznanie. Zgromadzić listę adresów emailowych i zapłacić za rozesłanie smsów.
Najbardziej podatne na tak zwany "przekręt na zabójcę" mają być osoby starsze i słabo obeznane w internecie, które mają małe doświadczenie w radzeniu sobie z różnego rodzaju próbami wirtualnych wyłudzeń. - Przede wszystkim nie wpadajcie w panikę. Oni liczą na to, że nie będziecie myśleć logicznie i zareagujecie w stresie - przestrzega policja.
Autor: mk//bgr/k / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu