Zbijający fortunę na świecie film "Avatar" nie podoba się chińskiej cenzurze. Dlatego zniknie z ekranów chińskich kin wcześniej, niż planowano.
Państwowy dystrybutor China Film Group poinformował kina w całym kraju, by zaprzestać wyświetlania filmu 23 stycznia, czyli ponad miesiąc wcześniej niż planowano.
Pierwotnie koniec wyświetlania "Avatara" planowano 28 lutego.
Konfucjusz ma pierwszeństwo
Oficjalnej przyczyny przedwczesnego zniknięcia filmu z ekranów władze nie podają, że ale brytyjski "Times", powołując się na prasę w Hongkongu, podaje ich kilka.
Po pierwsze film zarabia wielkie pieniądze i odciąga Chińczyków od innych, rodzimych produkcji.
A w kolejce na wyświetlenie czeka m.in. patriotyczny obraz o życiu Konfucjusza. Władze obawiają się, że jednoczesna projekcja amerykańskiej produkcji i historii o największym Chińczyku wszechczasów wpłyną niekorzystnie na frekwencję podczas seansów tego ostatniego tytułu.
Inspirujący "Avatar"?
Drugi powód jest bardziej poważny. "Avatar" opowiada o buncie mieszkańców planety Na'vi przeciwko ziemskiej kolonizacji. Zdaniem prasy z Hongkongu wielu Chińczykom postępowanie ziemian może kojarzyć się z postępowaniem władz chińskich.
"Dla widzów w innych krajach taka brutalna eksmisja może być niewyobrażalna. To może się zdarzyć tylko na innej planecie albo w Chinach", napisał najbardziej popularny chiński bloger Han Han.
Porównanie nieprzypadkowe. Co roku tysiące zwykłych Chińczyków wyrzucanych jest z własnych domów, w których miejsce powstają wielkie rządowe inwestycje - jak drogi czy obiekty sportowe - albo siedziby wielkiego biznesu.
3D zostaje
Obawa przed filmową inspiracją jest wśród chińskich cenzorów tak wielka, że zdecydowali się zdjąć film z czterech tysięcy krajowych ekranów.
Siła chińskiej widowni jest jednak tak wielka - film zarobił już pięć milionów funtów - że Pekin postanowił zezwolić na pokazy filmu w kinach 3D. Tych jest w Chinach 550.
Źródło: timesonline.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Imperial Cinepix