Chaos na Haiti. "Internet jedynym sposobem komunikacji"

Aktualizacja:
Amatorskie wideo z Haiti
Amatorskie wideo z Haiti
youtube.com
Amatorskie wideo z Haitiyoutube.com

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło we wtorkowy wieczór Haiti doprowadziło do chaosu. W niektórych miejscach zabrakło prądu, nie działają telefony. - Jedynym środkiem komunikacji jest internet - mówił Carel Pedre, z którym skontaktowała się France24. I rzeczywiście, to co dzieje się na Haiti mogliśmy w dużej mierze śledzić wyłącznie dzięki internetowi.

Carel, pracownik radia, mieszka w Pétionville, które wraz z miastem Carrefour i ze stolicą kraju Port-au-Prince tworzy obszar stołeczny.

Mężczyzna o godzinie 3 nad ranem czasu lokalnego relacjonował jak wygląda sytuacja w regionie. Jak mówił, bez środków komunikacji, bez pomocy, na Haiti wygrywa panika. Zdobycie informacji o bliskich jest bardzo trudne. - Widziałem osoby, które płakały. Ich bliscy zostali - być może żywi - pod (zawalonymi) budynkami - opowiadał.

- Internet jest jedynym sposobem komunikacji - podkreślał. Ale i w tej kwestii pojawiły się pewne kłopoty. - Problemem jest to, że ludzie nie mają prądu. Na dodatek są ludzie, którzy boją się wrócić do siebie (...) - relacjonował Carel.

Internet opowiada o trzęsieniu

Jednak przeszkody w jakiś sposób udało się pokonać. Dzięki internetowi docierały informacje na temat tego, jak aktualnie wygląda sytuacja na Haiti.

Mnóstwo wpisów pojawiło się na portalu społecznościowym Twitter. O kilku z nich wspomina stacja BBC na swojej stronie internetowej.

"4 nowe wstrząsy o 07:27, 07:41, 09:43 i 09:43: siła 4.5 do 5.4" - cytuje wpis BBC, podkreślając jednocześnie, że nie może zweryfikować jego autentyczności. "Jest 8:44, w dalszym ciągu wstrząsy wtórne! W oddali słychać śpiewających modlitwy ludzi" - napisał na Twitterze Richard Morse, menadżer hotelu Oloffson w Port-au-Prince. Jego relację z miejsca zdarzenia przytacza stacja CNN.

'Większość osób stoi (na zewnątrz) - nadal dochodzi do wstrząsów wtórnych... w okolicy stała szkoła, która się zawaliła" - cytuje twitterowy wpis "Sydney Morning Herald".

Błyskawiczne zdjęcia

Na Twitterze pojawiły się nie tylko wpisy, ale i zdjęcia dokumentujące rozmiar tragedii.

Jak zaznacza "Sydney Morning Herald", za pomocą usługi Twitpic fotografie pojawiły się jeszcze zanim podobne obrazy przekazały światowe agencje informacyjne.

Nie tylko fotografie, ale i filmy osób z rejonu trzęsienia były szybko dostępne w internecie - w dużej mierze na portalu YouTube.

Dokoła trzęsienia

Twitterowe wpisy to nie wszystko. Powstała strona internetowa haitifeed.com, na której znaleźć można niemalże wszystko co dotyczy katastrofy na Haiti.

 
Specjalna grupa na Facebooku poświęcona Haiti ma tysiące członków 

Na Facebooku powstała grupa "Earthquake Haiti", która w środę ok. 21 liczyła 33 tys. osób.

Grupa jest w głównej mierze używana do wyrażenie swojego wsparcia dla Haiti oraz przedstawienia najważniejszych informacji dotyczących trzęsienia.

Także na skrzynkę Kontakt TVN24 przyszło kilkanaście maili i zdjęć opisujących to, co dzieje się na Haiti.

"100 tys. ofiar"

Do trzęsienia ziemi doszło we wtorek wieczorem czasu polskiego. Jego siła to 7 stopni w skali Richtera. Epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się tylko 16 kilometrów od stolicy Haiti.

Jak powiedział premier Haiti Jean-Max Bellerive, w katastrofie mogło zginąć nawet 100 tys. osób.

Źródło: tvn24.pl na podstawie kilku stron internetowych

Źródło zdjęcia głównego: youtube.com