Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy został we wtorek zatrzymany w celu przesłuchania w sprawie dotyczącej domniemanego nadużywania wpływów - poinformowały źródła we francuskim wymiarze sprawiedliwości.
Wcześniej podawano, że Sarkozy, prezydent w latach 2007-2012, stawił się w siedzibie służb antykorupcyjnych w Nanterre, w aglomeracji paryskiej. Śledczy mają na przesłuchanie do 24 godzin, z możliwością jednorazowego przedłużenia. W tym czasie może zostać postawiony mu zarzut, może zostać przesłuchany i oddany do dyspozycji władz, a może też dzięki przesłuchaniu oczyszczony z zarzutów.
To pierwszy w historii Francji przypadek zatrzymania byłego prezydenta państwa.
W związku z pojawiającymi się plotkami o możliwą chęć ponownego ubiegania się o urząd prezydenta w 2017 roku, może to być poważny cios dla Sarkozy'ego.
W tle nadużywanie wpływów i podsłuchy
Śledczy chcą ustalić, czy były szef państwa dążył do uzyskania informacji na temat dotyczącego go dochodzenia w zamian za obietnicę prestiżowego stanowiska dla wysokiego urzędnika sądowego. W ramach śledztwa, otwartego w lutym, śledczy mają również stwierdzić, czy Sarkozy był bezprawnie poinformowany o tym, że jest objęty podsłuchami. O zastosowaniu tego nadzwyczajnego środka wobec byłego szefa państwa zdecydowano we wrześniu 2013 roku w ramach innego dochodzenia, dotyczącego oskarżeń w sprawie finansowania zwycięskiej kampanii prezydenckiej Sarkozy'ego w 2007 roku przez ówczesnego dyktatora Libii Muammara Kadafiego - przypomina AFP.
Zatrzymania w sprawie
Do aresztu trafiło ponadto dwóch wysokich rangą francuskich urzędników sądu kasacyjnego - Gilbert Azibert, który miał otrzymać propozycję prestiżowego stanowiska w zamian za przekazanie poufnych informacji, i Patrick Sassoust. Dzień wcześniej zatrzymano w celu przesłuchania także adwokata Sarkozy'ego - Thierry'ego Herzoga.
Śledczy chcą ustalić m.in., czy były szef państwa, przy pomocy swojego prawnika, dążył do uzyskania informacji na temat dochodzenia w zamian za obietnicę prestiżowego stanowiska w Monako dla Aziberta.
Nie pierwsze kłopoty
To nie pierwszy skandal z udziałem byłego prezydenta Francji. Latem 2010 roku Francją wstrząsnęła biznesowo-polityczna afera, której głównym aktorem był właśnie ówczesny prezydent Nicolas Sarkozy. Była księgowa najbogatszej Francuzki Liliane Bettencourt, właścicielki marki L’Oreal, ujawniła nagrania rozmów swojej ekspracodawczyni z jej doradcą finansowym. Wynikać z nich miało, że miliarderka potajemnie finansowała zwycięską kampanię prezydencką Sarkozy’ego w 2007 roku. Na ten cel przekazać miała 150 tys. euro. w gotówce. Tymczasem według francuskiego prawa wyborczego dotacje od osób prywatnych ograniczone są do kwoty 4,6 tys. euro, a kwoty powyżej 150 euro można wpłacać wyłącznie czekiem.
Pieniądze zainkasować miał minister pracy Eric Woerth, a zarazem skarbnik Unii na rzecz Ruchu Ludowego, partii Sarkozy’ego. Z kolei dzięki wpłatom Bettencourt miała zyskać "przychylność francuskiego fiskusa" i ulgi podatkowe. Sarkozy jednoznacznie zaprzeczył zarzutom, ale i tak w jego sprawie prokuratura oficjalnie wszczęła śledztwo. Co więcej, organy ścigania podejrzewały go nie tylko o nielegalne finansowanie kampanii, ale także o to, że wykorzystał wtedy 88-letnią, chorą na demencję Bettencourt, i wyłudził od niej pieniądze.
Przesłuchany po stracie immunitetu
Śledztwo ciągnęło się latami. Dopiero w 2012 roku, po zakończeniu kadencji Sarkozy’ego, gdy stracił immunitet, przesłuchano go po raz pierwszy. Ostatecznie w 2013 roku sprawa została umorzona, a były prezydent oczyszczony ze wszelkich zarzutów. Zarzuty usłyszał natomiast kto inny - szef francuskiego MSW Bernard Squarcini. Zarzucono mu naruszenie tajemnicy korespondencji i bezprawne zbieranie danych, w tym billingów jednego z dziennikarzy zajmujących się aferą. Squarcini przyznał się do szpiegowania, które miało na celu ustalenie źródła przecieków, ale zaprzeczył, by działał na polecenie prezydenta.
Skandal na prawicy
Od dawna mówi się o możliwym powrocie Sarkozy'ego do polityki. Miałby on stanąć na czele centroprawicowej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP), partii, której przez lata był rzeczywistym przywódcą. UMP ma problem ze skandalem wokół fałszowania faktur i płatności za kampanię prezydencką Sarkozy'ego z 2012 r. Afera zmusiła szefa UMP Jeana-Francois Copego do złożenia dymisji w połowie czerwca br. Skandal zwany "aferą Bygmaliona" od nazwy specjalizującej się w promocji i komunikacji firmy Bygmalion, która obsługiwała kampanię wyborczą byłego prezydenta. Jej założyciele, a zarazem szefowie, Bastien Millot i Guy Alves są blisko związani z Copem. W lutym tygodnik "Le Point" odkrył, że w 2012 roku Bygmalion wystawiał sztabowi wyborczemu Sarkozy'ego znacznie zawyżone faktury. W maju dziennik "Liberation" wyśledził, że UMP zapłaciła Bygmalionowi blisko 20 mln euro, a niektóre imprezy, za zorganizowanie których wystawiono rachunki, nigdy się nie odbyły. Chodzi między innymi o blisko 70 konwencji, za które zapłacono prawie 18 mln euro - podał "Liberation".
Autor: kło,nsz//tka/zp / Źródło: PAP