- Wiele ludzi opisałoby mnie jako miłego, sympatycznego i troszczącego się o innych człowieka - stwierdził podczas piątego dnia swojego procesu Anders Breivik. Morderca wyjaśniał, jak przygotował się psychicznie do popełnienia makabrycznej zbrodni i jak teraz kompletnie nie dopuszcza do siebie emocji, ponieważ inaczej "załamałby się". Jak relacjonuje jeden z dziennikarzy obecnych na sali, wielu jego kolegów obok płacze. Część rodzin i osób, które przeżyły, wyszły z sali.
Proces Breivika, który w lipcu 2011 roku zamordował za pomocą bomby i karabinu 77 osób, motywując to chorą prawicową ideologią, toczy się przed sądem w Oslo. Otwartość postępowania jest coraz bardziej krytykowana, ze względu na cyniczną postawę terrorysty, który wykorzystuje proces do promocji swojego poglądu na świat. Poruszenie budzi też brutalność szczegółów zamachów, które są ujawniane podczas postępowania.
W piątek dwie największe norweskie gazety zdecydowały się w ogóle zrezygnować z drukowania zdjęć Breivika. - I tak wszyscy wiedzą jak wygląda - brzmi uzasadnienie.
Jądro ciemności
33-letni Brevik zeznał w piątek, iż zaczął psychiczne przygotowania do ataków pięć lat wcześniej. - Do 2006 roku byłem całkiem normalny. Wtedy zacząłem ćwiczyć, aby kompletnie wyzbyć się emocji - stwierdził terrorysta. Breivik wyjaśnił, że stopniowo dehumanizował swoich przeciwników ideologicznych i potencjalne cele ataku, aż osiągnął stan, kiedy ich zabicie nie było dla niego niczym niezwykłym.
Załamałbym się psychicznie, gdybym usunął swoje "bariery mentalne". Anders Breivik
Morderca tak jak w poprzednich dniach wypowiadał się bardzo spokojnie i z błąkającym się uśmieszkiem na ustach. Breivik wyjaśniał, że najwięcej przygotowań wymagał atak na wyspę Utoya, gdzie przy pomocy karabinu zamordował 69 osób, głównie członków młodzieżówki partii socjalistycznej, których uznaje za "zdrajców".
- Bardzo łatwo jest nacisnąć guzik i zdetonować bombę. Ale wykonać coś tak barbarzyńskiego jak atak przy pomocy broni palnej jest bardzo, bardzo trudne - stwierdził morderca. Wyjaśnił, że miał nadzieję, iż uda mu się zamordować wszystkich, którzy mieli być obecni na wyspie, łącznie 564 osoby.
Umysł bez człowieczeństwa
W piątek w sądzie Breivik został zapytany, czy zdaje sobie sprawę, jakie cierpienie spowodował setkom osób. - To były barbarzyńskie i odrażające czyny i nie mogę nawet próbować pojąć co czują inni - stwierdził morderca. Jak wyjaśnił, nie może czuć empatii, ponieważ podczas swoich przygotowań wyzbył się tego uczucia.
- Załamałbym się psychicznie, gdybym usunął swoje "bariery mentalne" - stwierdził Breivik, który wyjaśnił, że nie próbuje zrozumieć uczuć rodzin ofiar, ale rozumie, że przyniósł im cierpienie.
- Nie jestem przypadkiem psychiatrycznym i jestem poczytalny - oświadczył, odpowiadając na pytanie o demonstrowany przez siebie brak empatii. - Kiedy widzi się postępowanie tak skrajne, można pomyśleć, że to szaleństwo, ale trzeba rozdzielić ekstremizm polityczny od szaleństwa w klinicznym sensie tego słowa - przekonywał.
Norweski dziennikarz Trygve Sorvaag, który relacjonuje proces na Twitterze napisał: "Dziennikarze otwarcie płaczą obok mnie. Niektóre rodziny i ocalali wyszli zamyśleni. Bardzo ciężko się tego słucha".
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl