Bezrobotni wyszli na ulice. Kilkunastu zabitych

Aktualizacja:

Bezprecedensowe zamieszki w Tunezji pochłaniają coraz więcej ofiar. Tylko podczas ostatniego weekendu w trzech miastach na środkowym zachodzie kraju - Al-Kajruanie, Thala i Regueb - na ulicach zginęło ponad 20 według opozycji, a według władz - 14 osób. Do protestów skłania młodych ludzi wysokie bezrobocie. Po poniedziałkowej manifestacji licealistów i studentów władze Tunezji zamknęły szkoły i uczelnie w całym kraju.

Zamieszki spowodowane bardzo wysokim bezrobociem trwają w Tunezji od połowy grudnia. W ostatnich dniach sytuacja na ulicach tunezyjskich miast pogorszyła się.

W mieście Gassrine, około 200 kilometrów na południowy zachód od stolicy kraju Tunisu, przed pogrzebem zabitych w weekend cywilów doszło do konfrontacji między uczestnikami pochodu żałobnego a policją. - Policja zaczęła strzelać w powietrze - powiedział w rozmowie telefonicznej z Reuterem świadek Mohamed Ali Nasri.

Policja otwiera ogień

W mieście Rgeb pogrzeby zabitych we wcześniejszych starciach również nabrały konfrontacyjnego charakteru. - Miasto jest otoczone przez policję. Około 2 tys. protestujących wdało się w całym mieście w konfrontację z policją, która używa gazu łzawiącego i otwiera ogień - powiedział przez telefon Reuterowi przebywający na miejscu wydarzeń Kamel Labidi.

W Tunisie, gdzie dotąd nie doszło do żadnych aktów przemocy, studenci zorganizowali w poniedziałek marsz protestacyjny przeciwko postępowaniu policji. Reporter Reutera widział dziesiątki funkcjonariuszy oddziałów interwencyjnych, otaczających wydział uniwersytetu al-Manar na przedmieściach stolicy. Na dziedzińcu zgromadziły się setki studentów, ale policyjny kordon uniemożliwiał im wyjście na zewnątrz. Natomiast w centrum Tunisu sklepy funkcjonowały normalnie i niemal nie zauważało się tam wzmocnionych środków bezpieczeństwa.

Prezydent obiecuje pracę

Obecne niepokoje są bez precedensu od czasu, gdy 23 lata temu władzę objął obecny prezydent państwa Zin el-Abidin Ben Ali. Licząca około 10 mln mieszkańców Tunezja była w przeszłości chwalona przez zachodnich sojuszników za modelową w świecie arabskim stabilność polityczną, ale niektóre międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka oskarżały tunezyjskie władze o prześladowanie opozycji.

Władze kraju uważają, że do aktów przemocy podżegają nieliczni ekstremiści, atakujący policję i plądrujący budynki. W wystąpieniu telewizyjnym prezydent Tunezji Zin el-Abidin Ben Ali skrytykował "niewybaczalne akty terrorystyczne, popełnione nocą przez zakapturzonych zbirów" w środkowo-zachodniej części kraju. Prezydent obiecał też utworzenie 300 tysięcy miejsc pracy do 2012 roku.

Po poniedziałkowych manifestacjach studentów i uczniów w Tunisie, ministerstwo oświaty i szkolnictwa wyższego podjęło decyzję o zamknięciu szkół i uczelni w całym kraju.

Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl