Lekarze w Bangladeszu ogłosili "całkowite zamknięcie" od niedzieli wszystkich szpitali publicznych i prywatnych w kraju. Informację przekazał dziennik "Dhaka Tribune". Zrobili tak w ramach protestu po sobotnim ataku na personel medyczny w Dhace. Żądają od rządu między innymi bezpiecznych warunków pracy.
Lekarze domagają się aresztowania i ukarania sprawców ataku, do którego doszło w sobotę w stołecznym szpitalu Dhaka Medical College Hospital (DMCH). Oczekują także rozmieszczenia w ciągu doby sił bezpieczeństwa, w tym wojska, w szpitalach w całym kraju, powołania w ciągu tygodnia "policji sanitarnej" oraz uchwalenia i wdrożenia przepisów dotyczących bezpiecznych warunków pracy w opiece zdrowotnej.
Według relacji reportera gazety "Daily Star Bangla", lekarze na oddziałach ratunkowych i szpitalnych w Dhace w niedzielę przestali pracować. "Wszystkie operacje zaplanowane na rano zostały przełożone, co powoduje ogromne cierpienie pacjentów i ich opiekunów" – czytamy.
Protest po napaści na trzech lekarzy
Personel medyczny odszedł od łóżek szpitalnych w proteście przeciwko napaści na trzech lekarzy z oddziału neurochirurgii przez grupę osób, która oskarżyła ich o zaniedbanie w leczeniu ciężko rannego motocyklisty, studenta jednej z dhakijskich uczelni. Zmarł on w wyniku odniesionych obrażeń.
Policja podała, że w sobotę wieczorem koledzy i krewni motocyklisty przybyli do szpitala, gdzie oskarżyli lekarzy o niedopełnienie obowiązków. Doszło do rękoczynów. Sprawcy ataku nie zostali zatrzymani.
W nocy z soboty na niedzielę do tego samego szpitala zgłosiło się kilku rannych, którzy wzięli udział w walkach gangów na przedmieściach Dhaki. Po ich przyjęciu na oddziale ratunkowym pojawili się członkowie rywalizujących grup, uzbrojeni między innymi w maczety, grożąc lekarzom i pacjentom. Władze szpitala zatrzymały cztery osoby i przekazały je wojsku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock