Zastrzelił 11 osób, krzyczał "wszyscy Żydzi muszą zginąć". Prokuratorzy chcą kary śmierci


Robertowi Bowersowi, oskarżonemu o zastrzelenie jesienią zeszłego roku 11 osób w synagodze w Pittsburghu w USA, grozi kara śmierci. Będą się tego domagać prokuratorzy federalni, którzy w poniedziałek złożyli w sądzie dokumenty w tej sprawie.

Bowersowi postawiono 63 zarzuty, m.in. morderstwa i naruszenia prawa gwarantującego swobodę praktykowania przekonań religijnych. Oskarżony nie przyznał się do winy.

Prokuratorzy stwierdzili, że Bowers "wyraził nienawiść i pogardę wobec wyznawców wiary żydowskiej, a jego nastawienie wobec Żydów odegrało decydującą rolę w popełnionej zbrodni". Będą się dla niego domagać kary śmierci.

Robert Bowers zaatakował na synagogę w Pittsburghu AFP/EastNews

Atak na synagogę w Pittsburghu

W ataku na synagogę w Pittsburghu w stanie Pensylwania 27 października 2018 roku śmierć poniosło 11 osób, a sześć zostało rannych, w tym czterech policjantów. Był to najbardziej zabójczy atak na społeczność żydowską w historii Stanów Zjednoczonych. Robert Bowers, uzbrojony w cztery sztuki broni, wszedł do synagogi Drzewo Życia podczas uroczystości nadania dziecku imienia i otworzył ogień do wiernych. Napastnik krzyczał: "wszyscy Żydzi muszą zginąć". Wcześniej w mediach społecznościowych Bowers zamieszczał antysemickie i antyimigranckie komentarze. Jego ostatni wpis przed atakiem głosił, że hebrajskie Stowarzyszenie Pomocy Imigrantom "lubi ściągać (do USA) najeźdźców, który zabijają naszych ludzi. Nie mogę siedzieć i patrzeć, jak zarzynani są moi ludzie. Pier***ę ich optykę. Wchodzę".

Autor: ads / Źródło: PAP