Sklepy mięsne w Buenos Aires świecą pustkami, a mieszkańcy całej Argentyny zamiast o krwistych stekach muszą zacząć myśleć o diecie rybno-warzywnej. Wszystko z powodu przedłużającego się strajku hodowców bydła, którzy nie zgadzają się na wprowadzenie nowego podatku.
Hodowcy wstrzymali dostawy mięsa do rzeźni w Buenos Aires i zablokowali drogi, prowadzące do stolicy.
Prezydent kraju Christina Fernandez ze swoich propozycji podatkowych wycofywać się jednak nie chce. - Mogę zrozumieć interesy farmerów, ale nie mogę zapomnieć, że jestem prezydentem wszystkich Argentyńczyków, a nie tylko hodowców bydła - mówi pani prezydent.
Źródło: APTN