Dyrektor FBI Jamesa Comey, przekonując o potrzebie większej edukacji na temat Holokaustu, zademonstrował jak bardzo sam jej potrzebuje - pisze w "Washington Post" Anne Applebaum.
Chodzi o przemówienie Comeya wygłoszone 15 kwietnia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, a następnie przedrukowane w dzienniku "Washington Post" z okazji Dnia Pamięci o Holokauście.
Burza po słowach dyrektora FBI
Comey mówił w nim, że Holokaust był "najbardziej znaczącym wydarzeniem w historii ludzkości"; zapowiedział, że każdy nowy funkcjonariusz FBI będzie miał obowiązek odwiedzić Muzeum, by zobaczyć, że "dobrzy ludzie pomagali mordować miliony", podporządkowując się ideologii nazistów. Tłumaczył, że najbardziej przerażającą lekcją Holokaustu jest to, iż pokazał on, że ludzie są w stanie zrezygnować z indywidualnej moralności i przekonać się do prawie wszystkiego, poddając się władzy grupy.
- W ich mniemaniu mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić - dodał Comey.
"Każdy mógł zginąć"
"Te dwa źle sformułowane zdania zabrzmiały dla Polaków jak jeden z mitów II wojny światowej mówiący o tym, że w jakiś sposób ci, którzy żyli w okupowanej Europie Wschodniej, są współodpowiedzialni za niemiecką politykę" - pisze Applebaum.
Przypomniała, że w czasie wojny "nie było państwa polskiego", co pozwoliło Niemcom na stworzenie "bezprawnego świata pełnego przemocy, w którym każdy mógł zostać zamordowany".
"Każdy Żyd mógł zostać deportowany i każdy Polak, który mu pomagał, mógł zostać od razu zastrzelony, razem z całą rodziną. I wielu tak zginęło. Hitlerowcy zabijali też polskich intelektualistów, księży i polityków" - podkreśla amerykańska dziennikarka i publicystka. Jak zaznacza, w trakcie wojny większość polskiej infrastruktury, przemysłu i architektury zostało zniszczone. "W tej atmosferze, dla wielu ludzi los Żydów był przerażający lub obojętny. Niektórzy z nich mordowali, aby samemu nie zostać zgładzonym. Ale to nie znaczy, że "myśleli, że nie zrobili niczego złego" - czytamy w "WP".
Nie wie co widział?
Applebaum podkreśla, że nie jest prawdą - jak powiedział Comey - że "mordercy i ich wspólnicy" w Niemczech, Polsce i na Węgrzech i wielu innych miejscach byli w jakiś sposób odpowiedzialni za Holokaust. I nie jest prawdą, że Holokaust to opowieść o "dobrych" ludziach, którzy "przekonywali siebie, że uczynili to, co było słuszne".
"Wręcz przeciwnie. To opowieść o potędze strachu, niebezpieczeństwie bezprawia i horrorze, które było możliwie dzięki specyficznej formie niemieckiego terroru państwowego w latach 1939-1945. Terroru, który przekonało wielu ludzi do robienia rzeczy, o których wiedzieli, że były straszne złe" - przekonuje Applebaum. "Jeśli dyrektor FBI chce się czegoś nauczyć odwiedzając Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie to jest to godne podziwu. Ale najpierw powinien się upewnić, czy zrozumiał to, co widział" - kończy Applebaum.
Autor: ToL//gak / Źródło: Washington Post
Źródło zdjęcia głównego: Dominika Aninowska