Zdaniem krytyków, przyjęty przez Kongres pakiet antykryzysowy niczego nie zmieni, bo nie zapewni utworzenia nowych miejsc pracy. Co więcej, że sama idea pomocy ze strony rządu federalnego jest sprzeczna z konstytucją USA.
Konkretnie chodzi o poprawki 9. i 10., które ograniczają one kompetencje władzy centralnej i podkreślają, że wszystkie prawa, których nie są zastrzeżone władzy federalnej, pozostają w gestii stanów.
"Niemoralny pakiet"
Atak na plan pomocowy przeprowadzają przede wszystkim republikanie. - Pakiet ratunkowy jest niemoralny i nierozważny. Mam dość nadwrażliwego Kongresu, który przesadza w swoich relacjach - powiedział republikański senator z Oklahomy Randy Brogdon.
Jego zdaniem trwa teraz walka o "wolność" na poziomie stanu - bo tak traktuje pomysł przegłosowania "suwerennościowej" rezolucji.
Walka o ich przyjęcie toczy się na Alasce, w Arizonie, Georgii, Idaho, Kansas, Południowej Karolinie, Południowej Dakocie, Tennessee, Teksasie, Wirginii i Wyoming. Wkrótce dołączyć mogą Kolorado, Alabama, Nevada, Luizjana, Maine i Pennsylwania - bo tamtejsi politycy zapowiedzieli zgłoszenie do stanowych parlamentów odpowiednich projektów.
Najbliższe przyjęcia rezolucji są parlamenty stanowe w Południowej Karolinie i Teksasie. Natomiast w powodu przewagi demokratów rezolucja przepadła w Arkansas, Waszyngtonie i New Hampshire.
W najbliższych miesiącach w USA ma się odbyć ponad 1000 "spotkań przy herbacie" (tea party) zorganizowanych przez organizacje obywatelskie sprzeciwiające się "nieograniczonemu" i "bezmyślnemu" wydawaniu pieniędzy przez rząd federalny.
Źródło: Onet.pl