Sześciu gubernatorów zapowiada, że nie przyjmie federalnej pomocy, bo jest ona sprzeczna z prawem stanowym. Zaś w 11 parlamentach stanowych trwają batalie ws. przyjęcia rezolucji podkreślających "suwerenność" praw stanowych nad federalnymi. To wszystko pokłosie planu pomocowego opracowanego przez administrację Baracka Obamy.
Zdaniem krytyków, przyjęty przez Kongres pakiet antykryzysowy niczego nie zmieni, bo nie zapewni utworzenia nowych miejsc pracy. Co więcej, że sama idea pomocy ze strony rządu federalnego jest sprzeczna z konstytucją USA.
Konkretnie chodzi o poprawki 9. i 10., które ograniczają one kompetencje władzy centralnej i podkreślają, że wszystkie prawa, których nie są zastrzeżone władzy federalnej, pozostają w gestii stanów.
"Niemoralny pakiet"
Atak na plan pomocowy przeprowadzają przede wszystkim republikanie. - Pakiet ratunkowy jest niemoralny i nierozważny. Mam dość nadwrażliwego Kongresu, który przesadza w swoich relacjach - powiedział republikański senator z Oklahomy Randy Brogdon.
Jego zdaniem trwa teraz walka o "wolność" na poziomie stanu - bo tak traktuje pomysł przegłosowania "suwerennościowej" rezolucji.
Walka o ich przyjęcie toczy się na Alasce, w Arizonie, Georgii, Idaho, Kansas, Południowej Karolinie, Południowej Dakocie, Tennessee, Teksasie, Wirginii i Wyoming. Wkrótce dołączyć mogą Kolorado, Alabama, Nevada, Luizjana, Maine i Pennsylwania - bo tamtejsi politycy zapowiedzieli zgłoszenie do stanowych parlamentów odpowiednich projektów.
Najbliższe przyjęcia rezolucji są parlamenty stanowe w Południowej Karolinie i Teksasie. Natomiast w powodu przewagi demokratów rezolucja przepadła w Arkansas, Waszyngtonie i New Hampshire.
W najbliższych miesiącach w USA ma się odbyć ponad 1000 "spotkań przy herbacie" (tea party) zorganizowanych przez organizacje obywatelskie sprzeciwiające się "nieograniczonemu" i "bezmyślnemu" wydawaniu pieniędzy przez rząd federalny.
Źródło: Onet.pl