Aleś Bialacki "przechodzi przez wszystkie kręgi piekła"

Aleś Bialacki odsiaduje karę 10 lat więzienia wymierzoną po sfingowanym procesie. 61-letni aktywista cierpi na szereg chorób chronicznych, a stan jego zdrowia pogorszył się w ciągu trzech lat za kratami - mówią jego bliscy.

Żona Bialackiego Natalia Pinczuk powiedziała, że leki, które próbuje do kolonii karnej przekazywać rodzina, nie są podawane

Aleś Bialacki to najbardziej znany białoruski obrońca praw człowieka, założyciel centrum obrony praw człowieka Wiasna. Został zatrzymany w 2021 roku, a w 2023 skazany na 10 lat więzienia. Jest więźniem politycznym na Białorusi już po raz drugi. Oprócz niego za kratami przebywa jeszcze czworo pracowników Wiasny. Więźniów politycznych na Białorusi jest obecnie ponad 1400.

Warunki, w których przebywają na Białorusi więźniowie polityczni, są nieludzkie, a obrońcy praw człowieka kwalifikują je jak tortury. Więźniowie są pozbawiani podstawowych praw, takich jak otrzymywanie leków czy możliwość kontaktu z bliskimi. Wielu z nich jest celowo przetrzymywanych w pełnej izolacji od świata zewnętrznego. Od 2020 roku za kratami zmarło co najmniej sześć osób. W 2022 roku Bialackiemu przyznano pokojowego Nobla, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na poprawę jego sytuacji.

Według żony noblisty wcześniej był on przetrzymywany w karcerze, a obecnie jest w kolonii zmuszany do ciężkiej pracy. Często jest karany za byle przewinienia i przechodzi "przez wszystkie kręgi piekła, jak tysiące więźniów politycznych na Białorusi".