Kiedy Borys Jecyn przekazywał władzę Władimirowi Putinowi w 1999 roku, niewiele można było powiedzieć o tym byłym oficerze KGB jako polityku. Nie brakowało głosów, że ma być tylko marionetką w ręku oligarchów. Tymczasem osiem lat prezydentury (dwie kadencje z rzędu) zmieniły państwo rosyjskie. Zarówno wewnątrz, jak i na scenie międzynarodowej. Putin skutecznie budował autorytarną władzę, ale potrafił też świetnie zadbać o PR.
Czegóż to nie widział i nie robił Putin, pod czujnym okiem fotoreporterów oczywiście.
I tak prezydent Rosji dawał się fotografować, gdy pływał motylkiem w rzece. To zresztą nie był jedyny jego występ związany z wodą. Putin łowił też ryby i prowadził motorówkę (oczywiście w obecności kamer).
Premier Rosji lubi też podobno konie i bez skrępowania pozował z nagim torsem, dosiadając wierzchowca. To nie jedyne zwierzęta, z którymi obcował - bawił się też z młodymi tygrysami (kilka razy), obserwował niedźwiedzie i "zapolował" na wieloryba szarego przy pomocy kuszy (chodziło o zdobycie próbki jego skóry).
Wielokrotnie demonstrował swoje umiejętności judoki, fotografowano go też w kabinie bombowca strategicznego. W ostatniej odsłonie putinowskiego medialnego show pojawił się w Noworosyjsku w towarzystwie motocyklistów. Oczywiście otwierając kawalkadę ryczących maszyn.
Od KGB do Kremla
Putin urodził się w 1952 roku Leningradzie w rodzinie o bardzo ciekawej historii. Jego dziadek był kucharzem najpierw Rasputina i Lenina, a później także Stalina.
Jednak Władimir nie poszedł w ślady przodków - skończył prawo na miejscowym uniwersytecie, a później pracował jako oficer operacyjny w wywiadzie KGB.
Polityką zaczął się parać w latach 90. i to właśnie jemu w 1999 roku powierzył ster nad państwem ustępujący ze stanowiska Borys Jelcyn.
Dwukrotnie wybierany na prezydenta, kiedy konstytucja ograniczyła jego możliwości pozostania na stanowisku, został premierem. Ale jeśli trzeba, konstytucję można zmienić. I zmieniono. Dzięki temu w 2012 roku Putin ponownie będzie ubiegał się o najważniejszy urząd w państwie.
Źródło: tvn24.pl, Reuters