Beata Szydło spotkała się w niedzielę z wyborcami w Kutnie. - Jestem matką niepełnosprawnego dziecka. Nigdy nie uzyskałam pomocy. Państwo mówicie, że zajmujecie się niepełnosprawnymi. To jest nieprawda - zwróciła się do niej jedna z uczestniczek spotkania.
W niedzielę wicepremier i przewodnicząca Komitetu Społecznego Rady Ministrów Beata Szydło odwiedziła Kutno. Podczas spotkania z wyborcami jedna z kobiet poruszyła temat trwającego w Sejmie protestu opiekunów osób niepełnosprawnych.
- Dlaczego pani premier nie pofatygowała się? Dlaczego pozwoliła na to, że te osoby chore i ich opiekunowie zostali tam na weekend majowy? Czy im nie należy się 500 złotych, które są i tak minimum do funkcjonowania? - pytała.
- Są osoby dorosłe niepełnosprawne, nie tylko na wózkach, nie tylko w stanie wegetatywnym. Są takie, które nie mogą podjąć pracy ze względu na stan zdrowia, a nie mają środków do życia. Te osoby często nie mają rodzin. Nie da się wyżyć nawet za to minimum, które teraz państwo zaproponowali. Nie da się opłacić rachunków i żyć. Nie ma pracy dla tych osób, nie ma zakładów pracy chronionej, nie ma niczego - mówiła. Jak dodała, takie osoby pozostawione są poza marginesem. - Są pieniądze na 500 plus. Dlaczego dochodzi do rozłamu społeczeństwa? Dla jednych są, dla drugich nie ma - wskazywała. - Te osoby nie zawsze mają siłę krzyczeć. Nie mają poparcia, nie mają siły przebicia. Państwo mówicie, że zajmujecie się niepełnosprawnymi. To jest nieprawda. Jestem matką dziecka niepełnosprawnego. Nigdy nie uzyskałam pomocy - podkreśliła.
"Musi być system, który działa i musi być maksymalnie szeroki"
- My możemy dzisiaj powiedzieć tak: dobrze, zmienimy system i ten system rozwiąże wszystkie sprawy, wszystkie problemy. Nie rozwiąże. Bo każdy ten przypadek jest indywidualny i wymaga indywidualnego namysłu - stwierdziła Szydło. Zwróciła uwagę, że "z punktu widzenia państwa nie ma takiej możliwości, żeby każda osoba miała swój program czy projekt indywidualny". - Musi być system, który działa i musi być maksymalnie szeroki - dodała. - Jeżeli chodzi o ten protest, który w tej chwili ma miejsce w Sejmie: myśmy już wielokrotnie prosili, zwracaliśmy się do osób tam przebywających, żebyście państwo zakończyli protest. Wywiązujemy się z zobowiązań. Pan premier powiedział, że będzie projekt ustawy i jest projekt ustawy przyjęty przez rząd - mówiła wicepremier.
- To na pewno nie koniec tej dyskusji. Myślę, że wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, że przede wszystkim musimy dokonać tutaj zmian systemowych. I praca nad zmianami w orzecznictwie w tej chwili już trwa, ten projekt ustawy będzie niebawem przygotowany i przedstawiony - mówiła Szydło.
- Ale też chcemy zaproponować szeroką zmianę systemową, zmianę pewnej filozofii w myśleniu o podejściu do opieki i wsparcia dla osób niepełnosprawnych - podkreśliła.
Szydło zapewniła, że w najbliższych tygodniach i miesiącach można się spodziewać "konkretnych propozycji" dotyczących opieki nad osobami niepełnosprawnym.
Protest w Sejmie
Od 18 kwietnia w Sejmie trwa protest rodziców niepełnosprawnych dzieci.
Domagają się oni realizacji dwóch głównych postulatów. Jeden to wprowadzenie dodatku "na życie" dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie. Według aktualnej propozycji, protestujący domagają się, by dodatek był wprowadzany stopniowo - 300 złotych od czerwca 2018 roku, 400 złotych od stycznia 2019, a 500 złotych od stycznia 2020. Drugi postulat to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną. W czwartek rząd przyjął projekt o podwyższeniu renty socjalnej do wysokości minimalnej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Świadczenie wzrośnie z 865,03 złotych do 1029,80 złotych. Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września, z mocą od 1 czerwca 2018 roku. Kolejny projekt, przedstawiony przez rząd w piątek ma odpowiadać na postulat 500-złotowego dodatku i gwarantować niepełnosprawnym około 520 złotych miesięcznych oszczędności z tytułu wydatków na wyroby medyczne i rehabilitację. Protestujący nie uznają jednak tej propozycji za realizację swojego postulatu, nazywają ją manipulacją i podkreślają, że oczekują gotówki, a nie świadczeń rzeczowych.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP