Wtorek, 27 stycznia Były dowódca GROM gen. Roman Polko wieszczy, że na cięciu budżetu ministerstwa obrony może ucierpieć cały proces profesjonalizacji armii. Może, ale nie musi, bo - jak zaznacza Polko - trudna sytuacja finansowa to także wyzwanie dla ludzi odpowiedzialnych za nasze wojsko. A ono czeka ponoć na konkretne decyzje. Jakie? - Likwidację zbędnych garnizonów, określenie jasnych priorytetów - wyliczał generał w "Magazynie 24 godziny".
- Rzeczywiście Polska jest, w związku z kryzysem, w trudnym momencie. Projekt budżetu MON na ten rok to było 25 miliardów złotych. 1,4 miliarda przeznaczono na profesjonalizację naszej armii, a zabrane ma być z tego co słyszę 1,8 miliarda. Zatem proces profesjonalizacji ucierpi - mówił Polko. Ale jego zdaniem z "kryzysu" mogą płynąć też korzyści. Jakie? Trudna sytuacja zachęca do służby wojskowej, a to dlatego, że służba daje poczucie stabilności, przekonywał były szef BBN-u.
Zmniejszyć armię!
Co dobrego jeszcze może przynieść armii odchudzanie budżetu? Mniejszą, ale profesjonalną armię. - Pewne posunięcia ze względu na sytuację finansową nie zawsze są niekorzystne. Nie mogłoby się bowiem przytrafić nic gorszego niż to, że ileś tysięcy ludzi zostanie wcielonych do armii, a później zamknie się ich w koszarach, bo nie będzie pieniędzy na szkolenie. Być może należy stworzyć mniejszą armię, ale za to dobrze wyszkoloną - zastanawiał się Polko.
Według generała, na pierwszy ogień podczas szukania oszczędności powinny pójść garnizony, których "jest w Polsce za dużo".
"Długo tak nie można"
Zgodził się z Polko były wiceminister obrony Stanisław Koziej, dla którego "oszczędzanie na strukturach" to też najlepszy sposób na przetrwanie kryzysu. - Trzeba zdecydowanie zmniejszyć struktury, żeby mieć pieniądze na szkolenie najlepszych. Należy stworzyć brygady z prawdziwego zdarzenia, nie nastawiać się na 150-tysięczną armią, ale na 120-tysięczną, która będzie "nasycona" - przekonywał Koziej.
Przyznał jednak, że sytuacja w ministerstwie nie byłaby tak trudna, gdyby w porę "uwzględniono fakty". - A tak ministerstwo będzie musiało przepychać te dziury budżetowe na kolejne lata. Długo tak nie można funkcjonować - zaznaczał.
Żaden z gości "Magazynu 24 godziny" nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy szefem MON-u powinien być dłużej Bogdan Klich. - Jeszcze przez cztery dni jestem w służbie wojskowej, ale za pięć dni już będę mógł odpowiedzieć - bronił się Polko. - Trudno mi ocenić czy zasługuje na dymisję. Nie mam natomiast żadnych wątpliwości co do jego uczciwości - podkreślał z kolei Koziej.