8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata próby - to kara, jaką usłyszał Łukasz J., który w maju w Pierzchnie koło Kórnika razem z ojcem zamknął psa w klatce, polał wodą i śmiertelnie raził prądem. Sąd nie dopatrzył się w tym znamion szczególnego okrucieństwa. Ojciec mężczyzny za swoje czyny nie odpowie - zmarł krótko po uśmierceniu zwierzęcia.
Wyrok w sprawie Łukasza J. ogłosił w poniedziałek Sąd Rejonowy w Środzie Wielkopolskiej.
- Łukasz J. otrzymał karę 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata próby, nawiązkę 2 tys. zł na schronisko w Gaju, grzywnę 70 stawek dziennych po 20 zł i zakaz posiadania psów przez okres 3 lat - informuje Agnieszka Weichert-Urban z biura rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.
To nie szczególne okrucieństwo?
Podczas procesu, mężczyzna tłumaczył, że pies - należący do kolegi oskarżonego - go denerwował, bo wcześniej miał zagryźć mu koty i kury. Po swoich wyjaśnieniach wyraził skruchę i przyznał się do winy.
Łukaszowi J. groziła grzywna, ograniczenie wolności lub 2 lata więzienia. Wyroku spodziewano się w sierpniu. wtedy jednak sędzia zdecydował, by przesłuchać jeszcze kobietę - świadka przestępstwa.
- Podobno przez bardzo długi czas słyszała skomlenie zwierzaka - mówił w sierpniu sędzia. Jak tłumaczył, gdyby zeznania i ekspertyza biegłego weterynarza potwierdziły, że mężczyźni męczyli psa ponad pół godziny, syn mógłby odpowiedzieć za uśmiercenie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem.
Kobieta - jak podaje "Głos Wielkopolski" - zeznała, że pisk konającego psa słyszała przed kilkadziesiąt sekund.
W sprawie - w charakterze pokrzywdzonego - występuje Straż Ochrony Zwierząt. Nie wyklucza ona odwołania się od wyroku.
Mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych
Policjanci dostali zgłoszenie o martwym psie w piątek wieczorem, 29 maja. Na miejsce został wysłany patrol, który zastał martwego psa, zamkniętego w metalowej klatce. - Zarówno ciało psa, jak i metalowa klatka były polane wodą. Do klatki wcześniej podłączono prąd, który śmiertelnie raził zwierzę. Pies należał do jednego z mieszkańców Pierzchna, nie był własnością oprawców - informował Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy wielkopolskiej policji.
Zaraz po oddaleniu się z miejsca zbrodni, starszy mężczyzna - 53-latek, ojciec młodszego z nich - źle się poczuł. Stracił przytomność i zmarł, jeszcze zanim dotarli do nich funkcjonariusze. Miał rozrusznik serca. Jak podaje policja, zmarł z przyczyn naturalnych.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24