Wjechał samochodem na prom i nie zaciągnął ręcznego. Potem wszystko potoczyło się szybko. Auto wylądowało w Warcie.
We Wronkach wciąż jest zamknięty most przez Wartę, dlatego zmotoryzowani mieszkańcy albo muszą nadrabiać drogi przez objazdy, albo korzystają z przeprawy promowej w pobliskiej miejscowości Chojno.
I to właśnie tam, we wtorek około godz. 17, doszło do nietypowego zdarzenia. Z promu prosto do wody zjechało auto.
– Ze wstępnych informacji wynika, że kierowca tuż po wjechaniu na prom nie zaciągnął hamulca ręcznego ani nie zabezpieczył samochodu w żaden inny sposób. Auto stoczyło się, gdy prom jeszcze stał przy brzegu - informuje Sandra Chuda, rzecznik policji w Szamotułach.
Trzy godziny
W suzuki na szczęście nikogo nie było, ale na miejscu i tak pojawili się strażacy z OSP Chojno, OSP Wronki oraz PSP Szamotuły.
- Auto odpłynęło wzdłuż Warty, około 200 metrów od promu. Przy pomocy łodzi podczepiliśmy auto, które znajdowało się na środku rzeki. Do wyciągnięcia samochodu potrzebna była też pomoc drogowa – relacjonują strażacy z OSP Chojno.
Wyciąganie auta trwało trzy godziny.
Prom nie został uszkodzony i nikt nie ucierpiał, dlatego policjanci nie będą wyciągać konsekwencji wobec roztargnionego kierowcy.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Poznań