Po tym, jak na terenie "gipsiaka" zapadła się ziemia na szerokości 30 metrów, wójt Wapna zdecydował o zawieszeniu działalności przedszkola. Wszystko dlatego, że budynek znajduje się w najbardziej zagrożonej strefie. - To dmuchanie na zimne – przyznaje wójt. Wkrótce przedszkole ma zostać przeniesione do nowej siedziby.
Szerokie na 30 metrów i prawdopodobnie głębokie na kilkadziesiąt metrów zapadlisko zauważono w piątek. - Około godziny 14 odebraliśmy zgłoszenie od mieszkańca Wapna, który ma okno na ten teren i zauważył to "zjawisko" – mówił Maciej Kędzierski, wójt Wapna.
To największe zapadlisko, jakie powstało w Wapnie od 2007 roku.
Od piątku przez całą dobę terenu pilnują strażacy. Wkrótce wokół zapadliska ma powstać ogrodzenie. - W niedzielę ma być ono gotowe – poinformował nas w czwartek wójt Wapna.
Problem dla około 90 rodzin
Zarówno mieszkańcy Wapna, jak i urzędnicy obawiają się, że ziemia może zapaść się w innych miejscach. Dlatego wójt zdecydował o zawieszeniu działalności miejscowego przedszkola.
- Przedszkole zostało zamknięte profilaktycznie do momentu zakończenia badań przez Państwowy Instytut Geologiczny – wyjaśnia Maciej Kędzierski.
Jak przyznaje, to spory problem dla rodziców, bo do placówki uczęszcza około 90 dzieci. - Na naradzie u wojewody wielkopolskiego dyrektor Urzędu Górniczego zapewniał, że teren przedszkola jest bezpieczny. Wystąpiłem z pismem do Urzędu Górniczego o potwierdzenie tej informacji. Wolimy dmuchać na zimne – tłumaczy wójt.
I nie można mu się dziwić. Bo choć bliżej zapadliska znajdują się inne budynki, to gdy poprzedni raz, w 2017 roku ziemia zapadła się w Wapnie, to stało się to właśnie obok przedszkola. Budynek był wówczas ewakuowany.
Niebawem przeprowadzka
Jak mówi Kędzierski, już z raportu powstałego w 2014 roku wynikało, że przedszkole nie powinno dłużej funkcjonować w tym budynku. - Teren "gipsiaka" i wokół przedszkola to obszary o największym zagrożeniu. Ówczesny wójt Andrzej Bąk działał w kierunku przenosin, ale jego następca pomysł porzucił, a nawet w 2016 roku przeniósł do tego budynku bibliotekę – tłumaczy.
On do pomysłu przenosin wrócił. - W styczniu 2019 roku zacząłem zajmować się przenosinami przedszkola – wyjaśnia.
Jako że na budowę nowego budynku nie miał środków, podjął - jak sam mówi "trudną decyzję" o wypowiedzeniu umowy warsztatom terapii zajęciowej, które od marca przeniosły się do Gołańczy.
W budynku trwają jeszcze prace. Plan zakłada, że dostosowany pod przedszkole powinien być na 23 kwietnia.
Lej poddany badaniom
Powstałe 27 lutego zapadlisko zmierzyli specjaliści. Średnica leja wynosi niemal 30 metrów. Jaka jest jego głębokość? Tego nie wiadomo. - Jest on bowiem zalany przez wodę gruntową, której lustro znajduje się 5,5 metra poniżej krawędzi zapadliska. Bezpośrednia ocena głębokości, z powodu poważnego zagrożenia osunięciami gruntu, przynajmniej na razie, nie jest możliwa. Wiadomo jednak, że głębokość zapadliska może sięgać nawet kilkudziesięciu metrów – tłumaczy Krystian Lisiak z Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego (PIG-PIB).
Skąd się wzięło? Na razie przyczyny powstania zapadliska nie są znane. - Można przypuszczać, że w wyniku dużej dostawy słodkiej wody opadowej do gruntu doszło do rozpuszczenia części gipsu lub soli z wysadu solnego znajdującego się pod miejscowością Wapno. To z kolei spowodowało zapadnięcie się ziemi – przyznaje Krystian Lisiak z PIG-PIB.
Geolodzy z Centrum Geozagrożeń cały czas pracują w Wapnie. - PIG dzisiaj ma kończyć pomiarowanie. W ciągu kilku dni powinienem otrzymać od nich wstępny raport – mówi Kędzierski.
Po otrzymaniu tego raportu będzie podejmował decyzje o ewentualnych innych działaniach w związku z zapadliskiem. Dlatego kolejny raz apeluje do mieszkańców, by ci nie zbliżali się do niego. "Obowiązuje bezwzględny zakaz wstępu na teren "gipsiaka" – podkreśla w komunikacie opublikowanym na stronie gminy.
Wydobywali tu gips i sól
Kopalnia gipsu w Wapnie funkcjonowała ponad sto lat, w latach 1828-1932. Przez 21 lat równolegle wydobywano tu gips i sól.
Kopalnię soli zamknięto po tym, jak w sierpniu 1977 roku doszło do katastrofy górniczej, w wyniku której zniszczona została znacząca część miejscowości. Wapno miało wtedy ponad trzy tysiące mieszkańców. Połowa z nich wyjechała. Proponowano im pracę w innych kopalniach i mieszkania. - 900 osób wyjechało do Piły, ze 150 do Wągrowca, sporo osób osiadło w Kłodawie, część pojechała na Dolny Śląsk, do górnictwa miedziowego, wielu też wyjechało za granicę. Niektórzy przekształcili się zawodowo – wyliczał Zbigniew Grabowski, były wójt gminy Wapno.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24