W klatce piersiowej jednej z jego ofiar wciąż tkwi śrut, przed sądem w Poznaniu ruszył proces Tadeusza M., który z wiatrówki po pijanemu strzelał do ludzi. Grozi mu dożywocie. - Nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa - powtarzał przed sądem.
5 marca, tuż po godzinie 21, z jednego z okien na ul. Sienkiewicza w Poznaniu zaczęły padać strzały. Dwaj koledzy "bawili się" wiatrówką. Początkowo jeden z nich mierzył w znak drogowy, później na celownik wziął przechodniów. Zabawa zakończyła się tragicznie: ranne zostały dwie osoby. 55-latek, który dostał w klatkę piersiową oraz 26-letni rowerzysta - postrzelony w plecy.
"Śrut zostanie w ciele do końca życia"
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył proces 23-letniego Tadeusza M. Na rozprawie pojawił się 55-letni pan Dariusz, postrzelony przez mężczyznę w klatkę piersiową, w marcu przeszedł poważną operację.
Dzisiaj okazuje się, że od tamtego czasu nosi w klatce piersiowej kulę wystrzeloną z wiatrówki. - Śrut cały czas znajduje się w organizmie i najprawdopodobniej zostanie tam do końca życia - tłumaczyła przed salą sądową jego pełnomocniczka, Anna Hoffmann.
- Teraz czuję się dobrze, ale mam kłopoty z mową. Podczas większego wysiłku również z oddychaniem - mówi pan Dariusz. Czeka go rehabilitacja, jest wciąż niezdolny do pracy.
Drugi z postrzelonych, 26-letni rowerzysta, odniósł niegroźne rany i już w marcu mógł wrócić do domu po krótkim zabiegu i opatrzeniu.
Nie przyznaje się do winy
Tadeusz M. podczas składania wyjaśnień przed sądem tłumaczył, że przez okno strzelali obaj: i on, i kolega. Celowali na przemian, on sam miał oddać 15 do 20 strzałów, m.in. do lampy i budynku na przeciwko. Jak dowiedział się o postrzeleniu 55-letniego pana Dariusza? - Usiadłem i przysnąłem na chwilę. Kiedy się obudziłem, kolega stał nade mną i mówił, że zastrzeliłem człowieka- tłumaczył.
Koledzy byli nietrzeźwi, świętowali świeżo podpisaną umowę najmu mieszkania. Śledztwo wykazało również, że 23-latek podczas strzelania był pod wpływem marihuany.
Jak podaje prokurator Dobrawa Strzelec-Koplin, oskarżony Tadeusz M. na początku postępowania przyznawał się do winy, teraz zmienił zdanie. W marcu postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa, za co grozi nawet dożywotnia kara więzienia. Usłyszał też zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz posiadanie środków niedozwolonych.
We wtorek na pytanie sędzi o to, czy jest winien wszystkiego, co zarzuca mu prokuratura, odpowiadał: - Nie przyznaję się do usiłowania zabójstwa.
Strzały z wiatrówki padły na poznańskich Jeżycach:
Autor: ww//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24