Od 1 lutego na dziedzińcu Urzędu Miasta Poznania nie mogą już parkować samochody. Taką decyzję podjął prezydent Jacek Jaśkowiak. Zdania w tej kwestii są podzielone. Część radnych i urzędników chwali decyzję, inni krytykują. Jedni przesiadają się na rowery, inni deklarują, że z samochodu nie zrezygnują, choć teraz poszukiwania miejsca parkingowego potrwają znacznie dłużej.
Zamknięcie urzędniczego parkingu Jaśkowiak zapowiedział już w grudniu, tuż po wyborach samorządowych. Była to pierwsza decyzja nowego prezydenta Poznania. - Chciałbym, żeby urzędnicy, tak jak i ja, jeździli do pracy tramwajem, autobusem albo rowerem - mówił. Teraz, po likwidacji parkingu, wyjaśnia swoje motywy.
- Bezpłatny parking zachęcał do korzystania z samochodów i zniechęcał do korzystania z komunikacji publicznej. A ja chcę zmienić te priorytety. Radni i urzędnicy powinni dawać przykład. Nie chce dawać im argumentów za korzystaniem z samochodów, skoro chcemy odkorkować miasto - tłumaczył Jaśkowiak na antenie TVN24 w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem.
Argumenty prezydenta nie trafiają jednak do wszystkich. Część urzędników i radnych pomysłowi przyklasnęła, inni przekonują, że to fanaberia nowego prezydenta.
Jeden chwali się rowerem, drugi woli auto
Dyrektor Wydziału Kultury Marcin Kostaszuk chwali się, że nadal parkuje centralnie na dziedzińcu. Wpis opatrzył zdjęciem pustego dziedzińca z widocznymi rowerami przypiętymi do stojaków. "Drugi z prawej" - wskazuje na swój rower, wspominając w innym z komentarzy, że 99 procent osób pracujących w urzędzie nie korzystało z parkingu na dziedzińcu. Jednocześnie Kostaszuk pyta czy na pustym placu nie powinien znaleźć się "Afisz Kulturalny", czyli tablica z z informatorem kulturalnym.
Jarosław Pucek, prezes Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych "nie dąsa się" na zamknięcie parkingu, ale podkreśla, że nie będzie zmieniał swoich przyzwyczajeń. "Nie zamierzam rezygnować z samochodu. I tyle. Nawet nie zamierzam się z tego powodu specjalnie tłumaczyć" - napisał.
Prezes ZKZL zwraca uwagę na inny problem. "Wjazd na tylny dziedziniec nie objął spółek miejskich. Muszę parkować w strefie i za to płacić". Pucek nie ukrywa, że teraz dojazd do urzędu zajmuje mu więcej czasu, ale wcale nie oznacza dla niego wydatków. "Teraz muszę znacznie wcześniej wyjechać, znaleźć miejsce i za nie zapłacić. Koszt firmy".
POdzieleni
Decyzję Jacka Jaśkowiaka krytykuje część jego partyjnych kolegów z PO. - Rozumiem prezydenta, jest przywiązany do idei rowerowej. Ja jednak nie będę brał z niego przykładu - mówi Wojciech Kręglewski, radny PO. Jak tłumaczy, wynika to z tego, że funkcję radnego łączy on z pracą poza Poznaniem.
- Nie mam alternatywy w postaci transportu publicznego. Tam gdzie pracuję, autobus dojeżdża tylko kilka razy w ciągu dnia. Rezygnując z auta musiałbym zrezygnować albo z mandatu radnego albo z pracy - wyjaśnia, dodając, że jego zdaniem z decyzją o likwidacji parkingu można było poczekać. - Samochody blasku dziedzińcowi nie dają, ale bilans miejsc parkingowych w centrum powinien być poszerzany, albo przynajmniej nie uszczuplany. Poczekałbym z tą decyzją na zrealizowanie parkingu przy ul. Za Bramką - ocenia Kręglewski.
Krzysztof Skrzypinski zwraca z kolei uwagę, że na pracę radnych ta decyzja nie powinna wpływać. - Mamy informacje, że podczas sesji rady miasta z parkingu będziemy mogli nadal korzystać. Wykonywanie mandatu radnego z tego powodu nie ucierpi. Plac Kolegiacki wygląda teraz ładniej, czy praktyczniej to czas pokaże - ocenia, dodając, że on do urzędu docierał dotąd pieszo lub samochodem. - Rowerem nie dojeżdżałem i raczej nie będę dojeżdżał.
Głos w sprawie niedawnego parkingu zabrał także radny najbardziej aktywny na Twitterze - Tomasz Lipiński. "Faktycznie pusto :)" - takim komentarzem opatrzył zdjęcie dziedzińca urzędu miasta.
Faktycznie pusto :) #dziedziniec #UMP pic.twitter.com/MTkSuEogOf
— Tomasz Lipiński (@TDLipinski) luty 3, 2015
PiS krytykuje i szydzi
Szef klubu radnych PiS Szymon Szynkowski vel Sęk przyznaje, że zdarza mu się przyjeżdżać rowerem do urzędu. "Powinienem zacierać ręce, że Prezydent ustawi mi nowy stojak i szafeczkę" - kpi radny i dodaje: "Jeśli Jacek Jaśkowiak zamierza dotrzymywać obietnic wyborczych głównie na poziomie jazdy rowerem i zamknięcia wewnętrznego dziedzińca urzędu to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać".
Radny wspomina też, że w pierwszym roboczym dniu na dziedzińcu urzędu miasta miały stać dwa samochody: mercedes wiceprezydenta Jakuba Jędrzejewskiego, w którym rozładował się akumulator oraz auto wiceprezydent Agnieszki Pachciarz, która według informacji Szynkowskiego miała zapomnieć o nowych porządkach. "I jak tu nie lubić tej ekipy?" - pisze radny.
Sceptycznie decyzję prezydenta ocenia też Mateusz Rozmiarek. - Parkingi wokół urzędu już są zawalone. Działanie to miałoby sens, gdyby działał już parking przy ul. Za Bramką. Można było się z tym wstrzymać i nie byłoby problemu - ocenia nowy radny. On sam do urzędu dociera zwykle komunikacją miejską, ale zdarza mu się też korzystać z samochodu. - Są czasem pilne sprawy, na przykład trzeba szybko dojechać na wywiad godzinę przed sesją. Bardziej niż my, narzekają jednak zapewne urzędnicy - tłumaczy.
Podobnego zdania jest Zbyszko Górny. On także poczekałby na otwarcie nowego parkingu. "Władzy nikt nie zabrania zaczynać od siebie, ale czy Prezydent wziął pod uwagę m.in. problemy urzędniczek w ciąży i urzędniczek odwożących codziennie małe dzieci do żłobka, przedszkola lub szkoły?" - pyta na jednym z portali społecznościowych.
"Mieszkańcy nie zyskają na tym niczego"
Chyba najbardziej aktywną radną w temacie parkingu jest jednak Krystyna Kretkowska z SLD, która od początku sprzeciwiała się planom likwidacji parkingu na dziedzińcu urzędu miasta.
"Mieszkańcy nie zyskają na tym niczego, bo nie ma pomysłu, by otworzyć ten dziedziniec dla mieszkańców załatwiających sprawy w urzędzie, a szkoda. Urzędnicy – głównie dyrektorzy wydziałów, którzy na tym dziedzińcu urzędu parkują, mają teraz parkować w strefie przed urzędem – zatem jedyny efekt będzie taki, że pogorszy się mieszkańcom parkowanie w strefie, bo kilkadziesiąt samochodów urzędników zajmie te miejsca, dotąd przez nich nie zajmowane. Nie zachęci to w żaden sposób do rezygnacji z przyjazdu samochodem do pracy, bo dyrektorzy nasi są w ciągu dnia pracy zobowiązani do szybkiego przemieszczania się po mieście tam i z powrotem z placu Kolegiackiego zazwyczaj kilka razy dziennie, i na znacznie wolniejszą jazdę tramwajami czy autobusami i dochodzenie do nich po prostu nie będą mogli sobie pozwolić" - pisze w jednym z wpisów radna.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań, facebook, twitter