Była godzina 3:20, gdy policjanci z Mosiny (woj. wielkopolskie) usłyszeli krzyki. Po tym jak wybiegli na zewnątrz, zauważyli mężczyznę, który krzyczał: "Moja synowa rodzi". Kobieta nie zdążyła dojechać na czas do szpitala i urodziła w komisariacie.
Cała akcja rozegrała się w nocy z soboty na niedzielę w podpoznańskiej Mosinie. Michał Dąbkiewicz i Krystian Biniarz krótko po godz. 3 skończyli patrol i wrócili na przerwę do komisariatu. Tę około godz. 3:20 przerwał pisk opon hamującego auta i krzyki.
- Wybiegliśmy z kolegą i zauważyliśmy pana z młodą kobietą, która była w ciąży. Okazało się, że zaczęła rodzić i nie zdążą dojechać do szpitala. Wprowadziliśmy ich do środka. Potem wszystko działo się już bardzo szybko - relacjonuje Michał Dąbkiewicz.
"Wielkie zaskoczenie i trochę stresu"
Policjanci natychmiast wezwali karetkę i rozłożyli karimatę na podłodze. - Pani położyła się na fotelu, podaliśmy jej wodę - mówi Krystian Biniarz.
Ratownicy medyczni dotarli na miejsce błyskawicznie. - W zasadzie jak tylko rozpoczął się poród, weszli do budynku i bezbłędnie doprowadzili go do końca. Należą się im wielkie gratulacje - podkreśla Dąbkiewicz.
Wkrótce w komisariacie w Mosinie urodziła się dziewczynka. - Ma na imię Lenka, jest zdrowa i piękna - cieszy się Dąbkiewicz, który przyznaje, że cała akcja toczyła się tak szybko, że nie potrafi nawet określić, jakie towarzyszyły jej emocje. - Nikt przecież nie spodziewał się, że w środku nocy przyjedzie do nas ciężarna kobieta i zacznie rodzić! - mówi.
- Było to dla nas wielkie zaskoczenie i towarzyszył temu delikatny stres. Staraliśmy się jednak pani pomóc najlepiej jak umiemy - wyjaśnia Biniarz.
Mamę i jej nowo narodzoną córeczkę przewieziono do szpitala w Poznaniu.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań