- Świadkowie słyszeli odgłosy, ale nie "pomocy!", tylko takie dość nienaturalne. Widzieli, że potrzebują pomocy - relacjonuje strażak dowodzący akcją nad Jeziorem Lusowskim koło Poznania. Mimo wydobycia dwóch nurków na brzeg, nie udało się ich uratować.
Około godziny 13 para ludzi zauważyła, że przy drewnianym pomoście na południowej części Jeziora Lusowskiego dzieje się coś groźnego.
- Świadkowie, którzy akurat w tym miejscu przebywali, widzieli, jak jeden nurek holuje drugiego w taki nieskoordynowany sposób - relacjonuje Mariusz Kowalski, który dowodził akcją strażaków na miejscu.
Ponad godzina reanimacji
- Słyszeli odgłosy, ale nie "pomocy!", "ratunku", tylko takie dość nienaturalne. Widzieli, że potrzebują pomocy - kontynuuje. Kiedy nurkowie zniknęli pod wodą, byli pewni. Zadzwonili na straż pożarną.
Na miejsce dotarło 9 zastępów, w akcji brało udział 31 strażaków. Świadkowie byli w stanie precyzyjnie wskazać miejsce na wodzie, w którym jeszcze chwilę wcześniej ruszali się ludzie.
Wydobycie nurków zajęło kilka minut. Jeden znajdował się bliżej powierzchni, drugi głębiej, przy dnie. Ratownicy od razu przystąpili do resuscytacji mężczyzny i kobiety. Mimo ponad godzinnych starań, nie udało się ich uratować.
Okoliczności wypadku będą wyjaśniane przez policję i prokuraturę.
Mężczyzna i kobieta nurkowali na południowym brzegu jeziora:
Autor: ww/mś / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24