Wiózł 24 tony płynnej czekolady. Jeden manewr i słodka zawartość cysterny rozpłynęła się po autostradzie A2, skutecznie blokując ruch i wprawiając w osłupienie strażaków, którzy próbowali tę breję usunąć. Na czekoladową katastrofę patrzył cały świat, teraz przyjrzał się jej sąd.
O kierowcy, który 9 maja 2018 roku stracił panowanie nad cysterną i "zgubił" w Graboszewie (woj. wielkopolskie) na A2 słodki ładunek, usłyszał niemal cały świat. Dosłownie. Media z Ameryki, Europy i Azji pokazywały zdjęcia, na których polska autostrada tonęła w płynnej czekoladzie. A strażacy głowili się, jak usunąć czekoladową maź z asfaltu.
W ruch poszły myjki z ciepłą wodą pod ciśnieniem. Łatwo nie było. - Zastygająca czekolada jest gorsza niż śnieg - mówił wówczas starszy brygadier Bogdan Kowalski, dowódca straży pożarnej ze Słupcy.
"Czekolawę" udało się usunąć z autostrady w kilkanaście godzin. W sądzie sprawa toczyła się półtora roku.
Czekolada na wokandzie
Kierowca ciężarówki odpowiada przed sądem za naruszenie przepisów ruchu drogowego. To wykroczenie. Obwiniono go o to, że stracił panowanie nad pojazdem, przez co doprowadził do manewru, którego skutkiem było rozlanie płynnej czekolady na A2. Sprawa trafiła na wokandę 31 października 2018 roku. I miała się szybko zakończyć.
- Sąd nie miał wątpliwości, co do winy kierowcy. Wyrok zapadł w trybie nakazowym (przyspieszona procedura, wyrok zapada na posiedzeniu niejawnym i bez koniecznej obecności stron - przyp. red.) Mężczyznę skazano na karę 500 zł grzywny. Miał też pokryć koszty sądowe w wysokości 130 złotych. Jednak w ciągu siedmiu dni złożono sprzeciw. Dlatego sprawa musiała ruszyć w normalnym trybie - tłumaczy Tomasz Miśkiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Słupcy.
Kierowca złożył sprzeciw, bo jak twierdził w sądzie, wykonał manewr skrętu przez jakiś przedmiot, na który najechał na autostradzie. Aby to wyjaśnić, sąd powołał biegłego z zakresu kryminalistycznej rekonstrukcji wypadków drogowych.
- Biegły przeanalizował sprawę i wydał opinię, z której wynikało, że kierowca nie mógł na coś najechać i w efekcie spowodować wypadku. Stwierdził, że do nagłego manewru skrętu z prawego pasa na lewy doszło najprawdopodobniej przez to, że mężczyzna przysnął albo się po coś schylił - relacjonuje sędzia Miśkiewicz.
Wyrok zapadł dopiero 28 stycznia 2020 roku. Sędzia znów stwierdził winę kierującego ciężarówką. - Tym razem kierowca ma zapłacić grzywnę w wysokości 800 złotych i pokryć koszty sądowe w wysokości ponad 2,6 tysiąca złotych. Koszty wzrosły ze względu na konieczną opinię biegłego - dodaje sędzia.
Niewykluczone, że to jeszcze nie koniec sądowej słodko-gorzkiej batalii. Wyrok jest nieprawomocny, a pełnomocnik kierowcy złożył już wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku.
Od Ameryki po Azję
"Brejowatym bałaganem" czy, jak pisano, "słodką katastrofą" na A2 interesowały się media na całym świecie.
"Kierowców w zachodniej Polsce zaskoczył klejący bałagan" - donosił "New York Times", pokazując przewróconą ciężarówkę w kałuży brązowej słodyczy. "Dolce disastro in Polonia", czyli "Słodka katastrofa w Polsce" - pisał włoski "Corriere della Sera". "Brejowaty bałagan spowodował korki i zablokował ruch na długie godziny" - informowało CNN.
"A teraz mogłaby tam utknąć ciężarówka przewożąca świeże truskawki..." - napisała na Twitterze Anne z Wielkiej Brytanii.
"Co za strata! To nie błoto. (...) Ma ktoś słomkę?" - pisał Peter Mitchell, prowadzący serwisy informacyjne telewizji w Melbourne.
O zwykłym, a jednak niezwykłym wypadku napisał nawet chiński portal Sohu.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24