Rada Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego odrzuciła kandydaturę Jana Kanthaka, rzecznika Ministerstwa Sprawiedliwości, na asystenta na wydziale. Jak wynika z protokołu posiedzenia, członkowie Rady mieli między innymi powątpiewać w jego kompetencje i zarzucać kandydatowi, że popsuje wizerunek wydziału, bo kojarzony może być z "niszczeniem sądownictwa w Polsce".
Na 39 członków Rady Wydziału Prawa i Administracji UG, 23 zagłosowało przeciw przyjmowaniu na pół etatu bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry. Za było 10.
- Nie będę komentował decyzji rady. Szczególnie, że nie poinformowano mnie o niej oficjalnie – mówi nam Jan Kanthak, od niedawna rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości. – Zawsze staram się rozdzielać kwestie prywatne i zawodowe. Mam nadzieję, że ta sytuacja nie ma podtekstu politycznego, bo uniwersytety z założenia powinny być apolityczne – dodaje.
Szybka kariera
Jednak, jak wynika z protokołu spisanego podczas Rady Wydziału 25 września, wydaje się, że zaangażowanie polityczne Kanthaka miało wpływ na decyzję pracowników naukowych Uniwersytetu Gdańskiego. Do protokołu dotarli dziennikarze trójmiejskiej "Gazety Wyborczej".
Kanthaka na stanowisko asystenta w Katedrze Prawa Administracyjnego rekomendował prof. UG Tomasz Bąkowski, a podczas Rady przedstawiał go prof. UG Radosław Giętkowski.
Giętkowski zachwalał młodego prawnika, który dwa lata temu skończył wydział prawa. Mimo młodego wieku, Kanthak odbył staż w Parlamencie Europejskim, a od początku 2016 r. pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie najpierw był ekspertem w Departamencie Legislacyjnym, a obecnie jest sekretarzem zespołu ds. strategii Ministerstwa Sprawiedliwości i szefem gabinetu politycznego ministra. Pełni też funkcję rzecznika prasowego resortu.
"Co to za wybitny specjalista?"
Jednak, jak informuje "GW" wielu profesorów miało wątpliwości, czy rzeczywiście wydział powinien zatrudniać Kanthaka. Najpierw padły pytania, czy zrezygnuje z pracy w resorcie, by poświęcić się wydziałowi. Z odpowiedzi prof. Giętkowskiego wynikało, że kandydat będzie chciał godzić obie te funkcje.
Zaznaczył jednak, że asystent może prowadzić zajęcia na uniwersytecie tylko w piątki, soboty i niedziele, na co prof. Grzegorz Wierczyński miał powiedzieć, że plan zajęć można układać pod osoby wybitne, np. dla „niesamowitych specjalistów, którzy przyjeżdżają na zajęcia z kryminologii”, ale nie powinno się tego robić dla kogoś bez żadnego dorobku naukowego.
Także prof. Andrzej Szmyt, były dziekan wydziału, według "Gazety Wyborczej" powątpiewał w kompetencje Kanthaka. – Nie wiem, co to za wybitny specjalista? Zastanawiam się, jak magister w rok po studiach mógł zostać uznany za doświadczonego w legislacji – oceniał. Zwracał też uwagę, że nie można mieć pewności, że kandydat będzie w pełni oddany sprawom wydziału. – Ważne jest, jak nas będą postrzegać na zewnątrz poprzez nasze konkretne pociągnięcia organizacyjne, etatowe i inne – podkreślał.
"Piękne" ustawy resortu
Kwestia wizerunku także była ważna dla profesorów. Prof. UG Krzysztof Grajewski, jak informuje "GW", miał pytać, czy dobrym pomysłem jest wnioskowanie o zatrudnienie na wydziale osoby, która „zapewne miała styczność z «pięknymi» ustawami o sądownictwie, którymi nas obdarzono kilka miesięcy temu”.
– Czy jest w interesie wydziału zatrudnienie osoby, która być może będzie się kojarzyć z niszczeniem sądownictwa w Polsce? – pytał Grajewski. Poparł go między innymi prof. Wierczyński.
Kandydata próbował bronić prof. Jakub Stelina, dziekan wydziału. Z kolei prof. Bąkowski, który rekomendował Kanthaka, był rozczarowany. – Dochodzi w naszym gronie do pewnej stygmatyzacji – miał stwierdzić.
Dziekan Stelina nie zdecydował się na oficjalną krytykę ustaw o zmianach sądownictwa. Nawet, gdy dziesięciu innych dziekanów wydziałów prawa skrytykowało w lipcu projekty Zbigniewa Ziobro. Kilku profesorów UG zabierało jednak głos w tej sprawie i krytykowało zmiany proponowane przez resort sprawiedliwości.
Sprawa zatacza coraz szersze kręgi
W odpowiedzi na prośbę o komentarz, władze Uniwersytetu Gdańskiego przesłały nam tylko oficjalne stanowisko. W piśmie podpisanym przez Beatę Czechowską-Derkacz, rzecznika prasowego Uniwersytetu Gdańskiego, czytamy: "Rektor UG nie uczestniczył w posiedzeniu Rady Wydziału Prawa i Administracji i nie będzie się odnosił do zasłyszanych opinii. Nie rozważa także spraw zatrudnienia w kategoriach politycznych, a wyłącznie merytorycznych".
Jak podała PAP, sprawę bada resort nauki. - Tak, sprawa jest nam znana. Przyglądamy się jej" - przyznała w czwartek PAP rzecznik prasowa ministerstwa Katarzyna Zawada.
Sprawę skomentował już też Sebastian Kaleta, poprzedni rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, obecnie członek komisji weryfikacyjnej i bliski współpracownik Ziobry. "Niebywały skandal. Uniwersytet Gdański blokuje naukową karierę @JanKanthak tylko dlatego, że współpracuje z MS..." - napisał na Twitterze.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze/ Gazeta Wyborcza Trójmiasto