Młoda dziewczyna zamarzła na bagnach pod Ostródą. O tym, że 16-latka potrzebuje pomocy, wiedział jej kolega, który zostawił ją samą w trudnej sytuacji. Jednak 18-latek przez trzy dni nikomu nie powiedział o tym, że wie gdzie jest poszukiwana przez dziesiątki osób dziewczyna. - Odpowiedzialność i empatia przychodzą wraz z wiekiem. W tym wypadku dla tego człowieka być może trochę na to za wcześnie - mówi Konrad Maj, psycholog.
W piątek wieczorem grupa młodych ludzi bawiła się na ognisku w lesie nieopodal Ostródy na Mazurach. Gdy przyszła pora na powrót do domu, 18-latek i 16-latka postanowili pójść zupełnie inną drogą niż reszta towarzystwa. Na skróty przez bagna. To okazało się tragiczną w skutkach decyzją.
Nie zainteresował sie co sie dzieje z dziewczyną, tylko sam zadbał o siebie. prokurator Zdzisław Łukasiak
Nie wiadomo co dokładnie dalej się stało. Para przedzierała się przez trudny podmokły teren, stopniowo tracąc siły. - Ona na pewno parę razy wpadła do wody, bo oni się parę razy zgubili na bagnach - mówi Michał Pączek, szef sekcji psów ratowniczych Polskiego Czerwonego Krzyża w Gdańsku, który później szukał dziewczyny.
W końcu chłopak zostawił koleżankę w środku nocy na bagnie i sam wrócił do domu. Tam zrobił coś, co może go teraz kosztować kilka lat więzienia. Nikomu nie powiedział o tym, że na bagnach została 16-latka. Matka dziewczyny myślała, że ta jest u koleżanek, koleżanki że wróciła do domu.
Poszukiwania rozpoczęto dopiero dobę po zaginięciu dziewczyny. Ponad setka policjantów i ratowników ścigała się z czasem. Nocami temperatura spadała poniżej zera i nastolatka miała coraz mniejsze szanse na przeżycie. Niestety policyjny śmigłowiec w poniedziałek zlokalizował ciało dziewczyny. Zmarła na bagnie z wyziębienia. Przez trzy dni akcji kolega 16-latki nic nikomu nie powiedział.
Kwestia odpowiedzialności
Teraz prokuratura stawia mu zarzuty. - Wiedział jaka jest sytuacja, jednak nie zainteresował sie co sie dzieje z dziewczyną, tylko sam zadbał o siebie - mówi Zdzisław Łukasiak z prokuratury w Ostródzie. Dlaczego chłopak tak postąpił?
- W tym wypadku zwyciężyło u człowieka to, żeby ratować siebie samego. Być może trochę się też wystraszył - mówi Konrad Maj. Psycholog tłumaczy, że 18-latek najprawdopodobniej po prostu nie dojrzał do odpowiedzialności. - Umiejętność dostrzegania konsekwencji swoich własnych działań a także odpowiedzialność i empatia przychodzą wraz z wiekiem - mówi Maj. - W tym wypadku, dla tego człowieka być może to jeszcze trochę za wcześnie - dodaje psycholog.
Według prawa 18-latek jest jednak już w pełni odpowiedzialny za swoje czyny. W myśl kodeksu karnego można go ukarać. Prokuratura postawiła mu zarzut "pozostawienia człowieka w stanie zagrażającym jego życiu i zdrowiu". Grozi mu za to do trzech lat więzienia.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN