|

Zabił na pasach dwie seniorki, hamował w ostatniej chwili. "Być może zabrakło mu doświadczenia"

Potrącenie w Otwocku
Potrącenie w Otwocku
Źródło: OSP Otwock Jabłonna

Dwie starsze kobiety zginęły po tym, jak na oznakowanym przejściu dla pieszych potrącił je młody kierowca. Sąd skazał go na karę więzienia, ale w zawieszeniu. Rodziny zmarłych uważały, że to zbyt łagodna kara. W środę sąd zajął się apelacją od tego wyroku.

Artykuł dostępny w subskrypcji

O wypadku w podwarszawskim Otwocku i wyroku sądu pierwszej instancji pisaliśmy w grudniu. Rodziny Lucyny i Marii były zgodne: kara dla kierowcy jest zbyt łagodna. Bliscy zmarłych mieli też zastrzeżenia do sposobu, w jaki prowadzone było śledztwo.

- W sprawie nie powołano biegłego zajmującego się rekonstrukcją wypadków, przez długi czas nie wiedzieliśmy, z jaką prędkością jechał, nie wiedzieliśmy, co się tak naprawdę wydarzyło - mówił nam Jarosław, syn Lucyny. Nie zabezpieczono monitoringu, przesłuchano tylko dwóch świadków, a gdy już zaczął się proces, prokurator nie stawiała się na rozprawy.

Jarosław złożył apelację od wyroku. W środę sprawą zajął się sąd odwoławczy.

***

Reporter TVN24 o wyroku dla kierowcy, który potrącił dwie kobiety w Otwocku
Źródło: TVN24

Dwie znajome, 81-letnia Lucyna i 87-letnia Maria, poszły obejrzeć iluminację świąteczną w Parku Magicznym w podwarszawskim Otwocku. Do przejścia miały 700 metrów, już wracały. Zginęły 100 metrów od swoich domów.

Był 10 stycznia 2021 roku, kilkanaście minut po 17. Teren zabudowany. Jeden pas w każdym kierunku, wokół bloki. Ciemno, słońce zaszło ponad godzinę wcześniej. Seniorki przechodziły przez ostatnie już na trasie oświetlone przejście dla pieszych, znały je doskonale. Korzystały z niego niemal codziennie, od 50 lat. Były w połowie zebry, gdy wjechał w nie niespełna 21-letni kierowca żółtego seata ibizy. Obie zmarły w szpitalu.

Sąd pierwszej instancji skazał Sebastiana S. na rok więzienia, ale w zawieszeniu na pięć lat. Orzekł też trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów oraz nawiązki dla rodzin obu zmarłych kobiet - łącznie 6 tysięcy złotych. "Sąd kierował się przede wszystkim tym, żeby oskarżonego wychować, gdyż oskarżony jest sprawcą młodocianym" - napisał potem w uzasadnieniu sędzia Konrad Bronowski.

Bliscy zmarłych kobiet uważali, że więzienie w zawieszeniu oraz tylko trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów to nie jest wystarczająco surowa kara. W rozmowie z tvn24.pl wskazywali m.in., że ich zdaniem Sebastian S. powinien swoją winę odpracować społecznie.

Do wypadku doszło na ulicy Poniatowskiego
Do wypadku doszło na ulicy Poniatowskiego
Źródło: TVN24

"Zakaz rażąco niewspółmierny"

Ostatecznie na złożenie apelacji zdecydował się jedynie syn pani Lucyny (bliscy pani Marii nie apelowali, podobnie jak prokuratura) i wyłącznie odnośnie wysokości sądowego zakazu prowadzenia pojazdów.

W środę tą apelacją zajął się Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. I uwzględnił postulat pana Jarosława.

Sędzia Tomasz Morycz zmienił punkt wyroku dotyczący zakazu prowadzenia pojazdów - wydłużył go z trzech do sześciu lat, czyli zgodnie z oczekiwaniem syna ofiary wypadku.

- Orzeczony zakaz był rażąco niewspółmierny - stwierdził sędzia.

Przypomniał, że Sebastian S. przekroczył dopuszczalną prędkość oraz nie zachował należytej ostrożności. - Po zmroku, w padającym deszczu, w pobliżu przejścia dla pieszych. Hamował dosłownie w ostatniej chwili - uzasadnił przewodniczący składu sędziowskiego.

Dodał, że kierowca twierdził, iż nie widział pieszych. - A te pokonały już dwie trzecie przejścia dla pieszych - zaznaczył. Ocenił też, że gdyby oskarżony jechał wolniej, dostrzegłby pokrzywdzone. - Do kontaktu w ogóle by nie doszło, w najgorszym przypadku obrażenia byłyby mniejsze, najpewniej nie skutkowałyby śmiercią - zaznaczył.

Kierowca został zatrzymany, kiedy policjanci dowiedzieli się, że seniorki nie żyją
Kierowca został zatrzymany, kiedy policjanci dowiedzieli się, że seniorki nie żyją
Źródło: KPP w Otwocku

Zabrakło "doświadczenia" i "wyobraźni"

Sąd przypomniał, że oskarżony zabił nie jedną, a dwie osoby. - Która to sytuacja nie zdarza się często na przejściu dla pieszych. Pokrzywdzone były osobami w podeszłym wieku, czyimiś mamami, babciami, znajomymi. W jednej chwili wracając ze spaceru poniosły tragiczną śmierć - wskazał sędzia Morycz.

Zwracał też uwagę, że oskarżony jest "młodym człowiekiem" oraz "młodym kierowcą". - Być może zabrakło mu doświadczenia, być może zabrakło mu wyobraźni - ocenił.

Sędzia przypomniał też, jaką karę orzeczono w sądzie pierwszej instancji. - Jednak zdaniem sądu okręgowego, należy pomyśleć o prewencji. Od czasu zdarzenia upłynęły cztery lata, w tym czasie oskarżony nie kierował pojazdami, miał zatrzymane prawo jazdy. Jednak orzeczony ostatecznie zakaz na sześć lat sprawi, że oskarżony na odpowiednio długi czas zostanie wyeliminowany z grona uczestników ruchu drogowego. Nie będą oni narażeni na skutki jego błędów na drodze - powiedział.

Nawet gdyby sąd chciał skazać surowiej albo inaczej (czyli orzec na przykład karę prac społecznych), to nie mógł tego zrobić, gdyż był związany wnioskami zawartymi w apelacji. A ta była tylko jedna i dotyczyła wyłącznie tego, jak długo ma trwać zakaz prowadzenia pojazdów.

Wyrok jest prawomocny.

Czytaj także: