Pijany spowodował wypadek, w którym zginęły dwie szesnastolatki, ale sąd zdecydował, że po 10 miesiącach aresztu sprawca może wyjść na wolność i odpowiadać z wolnej stopy. Oburzeni rodzice dziewczyn we wtorek pikietowali przed gdańskim sądem, by ten zmienił decyzję. Kierowca jednak trafi do aresztu - na razie na trzy miesiące.
Do wypadku doszło prawie rok temu. Kamila i Justyna wracały skuterem do domu. Uderzył w nie samochód. Kierujący miał w wydychanym powietrzu 3 promile alkoholu. Był emerytowanym zawodowym żołnierzem. Trafił do aresztu, ale po wpłaceniu 20 tysięcy zł kaucji sąd zdecydował się wypuścić go z aresztu.
Mężczyzna, któremu grozi 12 lat więzienia, przez 10 miesięcy cieszył się wolnością.
We wtorek sąd w Gdańsku rozpatrywał zażalenie na decyzję o uchyleniu aresztu. Sędzia dopatrzył się uchybień i decyzję zmienił. Kierowca trafi do aresztu, na razie na trzy miesiące.
Pikieta przeciwko uchyleniu aresztu
Przed sądem pikietowali rodzice i przyjaciele dziewczynek. Nie mogli zrozumieć, dlaczego sąd wypuścił z aresztu mężczyznę, który zabił dwie osoby.
- Oskarżony nie był szczery z organami ścigania. Dopóki jest na wolności, może zachodzić obawa matactwa - uzasadniała decyzję Nina Drewowska z gdańskiej prokuratury.
- Jest jakaś iskierka nadziei na sprawiedliwość. Mam nadzieję, że ten człowiek odpowie za to, co zrobił - mówi matka Kamili, Małgorzata Gołub. - Świadomość, że takich kierowców jest mnóstwo na naszych drogach, nie daje mi normalnie żyć - dodaje.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24