Za starzy, by dostać 60 tys.

Za starzy, by dostać 60 tysięcy
Za starzy, by dostać 60 tysięcy
Źródło: TVN24

Czy specustawa stoczniowa chroni pracowników? Na pewno nie wszystkich. Okazuje się, że zatrudnieni w stoczni emeryci otrzymają odszkodowanie, o ile nie ukończyli 65. roku życia. A dwóch cenionych przez firmę fachowców, mimo 40-letniego stażu pracy, nie dostanie nic. Bo lat mają więcej, niż ustawa przewiduje.

Historia Stoczni Szczecińskiej Nowa dobiega końca. Jednak końca problemów zwalnianych stoczniowców nie widać. Po ponad 40 latach pracy, tylko dwóch stoczniowców odejdzie z niczym. To cenieni w firmie spawacz Jan Orłow i projektant Tadeusz Szerpo. Właśnie dowiedzieli się, że jako jedyni z całej załogi nie dostaną odszkodowania.

- To jest jawne przestępstwo. Nie dostajemy, bo jesteśmy za starzy! – bulwersuje się Jan Orłow, stoczniowiec.

Zostali w stoczni, teraz mają problem

To jest jawne przestępstwo. Nie dostajemy, bo jesteśmy za starzy Jan Orłow, stoczniowiec

Poszkodowani karani są za to, że zamiast kilka lat temu odejść na emeryturę, zostali by dalej pracować w stoczni. I choć powinna objąć ich specustawa (dokument regulujący zasady wypłaty odszkodowań), to jej artykuł 114 mówi jasno: wszystkim zatrudnionym emerytom należą się pieniądze, o ile nie ukończyli 65 lat. Dwaj inżynierowie ten próg już jednak przekroczyli.

Dla obu oznacza to, że z 60 tysięcy złotych odszkodowania, które należą się pracownikom z ponad 25-letnim stażem – nie dostaną ani grosza.

Szef "S": Nikt nie przewidywał, że są tacy pracownicy

Jak to możliwe, że ustawodawca ich pominął? - Pamiętajmy, ze ustawa została stworzona na poziomie Sejmu i Senatu. Związki zawodowe zgłaszały swoje poprawki, tam był jeszcze czas na zmianę tej ustawy. Dzisiaj nie wyobrażam sobie powstrzymania całego procesu – mówi Maciej Wiewiór, rzecznik ministerstwa skarbu.

Także szef stoczniowej "Solidarności" przyznaje, że na etapie powstawania dokumentu, nie dostrzegli w porę problemu. - Nikt nie przewidywał, że dwóch panów po przekroczeniu wieku emerytalnego jeszcze pracuje w stoczni – mówi Krzysztof Fidura, szef stoczniowej "Solidarności". - Po tym jak ustawa weszła w życie, jest to rzeczywiście problem – nie ukrywa.

Poskarżą się do Strasburga

Poszkodowani stoczniowcy mają zapewnienia lokalnych posłów, że tym razem nie zostaną zostawieni sami. Arkadiusz Litwiński, poseł PO ze Szczecina, mówi, że "uzgodnieniom i przyzwoitości powinno stać się zadość". I zapewnia, że on, i wielu parlamentarzystów będzie zabiegać, by "taką kuriozalną sytuację wyeliminować z porządku prawnego". - Nawet jeśli dotyczy to tylko dwóch osób - dodaje Litwiński.

Poszkodowani stoczniowcy już zapowiadają, że jeśli i tym razem zawiodą się na posłach, to cała sprawa będzie skierowana do Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.

Źródło: tvn24

Czytaj także: