- Wyrok sądu był kuriozalny. Sąd zachowuje się rodem z PRL-u - tak w "Magazynie 24 Godziny" TVN24 Jerzy Jachowicz skomentował wyrok sądu, który uznał za "kłamliwe" i "naruszające cześć" Waldemara Chrostowskiego informacje o jego rzekomej współpracy z SB m.in. w sprawie zabójstwa księdza.
W 2005 roku we "Wprost" Wojciech Sumliński w tekście "Zbrodnia państwowa" napisał, że kierowca ks. Jerzego Popiełuszki Waldemar Chrostowski został w lutym 1984 r. zarejestrowany przez SB w Warszawie jako "zabezpieczenie operacyjne" do sprawy operacyjnego rozpracowania o kryptonimie "Popiel". Jednak Chrostowski miał być czymś więcej niż tylko "zabezpieczeniem operacyjnym". Według dziennikarza jego działanie "przybrało ono pełną rangę operacyjnego źródła SB (informator, agent, rezydent, konsultant, kontakt operacyjny)". Sumliński sugerował, że Chrostowski mógł być agentem SB o pseudonimie "Desperat", wprowadzonym w otoczenie kapelana "Solidarności" i wykorzystanym w uprowadzeniu i zabójstwie duchownego.
Sąd: bez dowodów
Według sądu, pozwani (dziennikarz i wydawca) wprawdzie działali "na rzecz pamięci o księdzu Jerzym i w celu ujawnienia okoliczności sprawy", ale popełnili błędy, bo nie mieli dostatecznych dowodów, by publikować informacje naruszające dobra osobiste Chrostowskiego.
Jachowicz, dziennikarz śledczy "Dziennika" nie zgodził się z wyrokiem. - To nie pierwszy wyrok, który blokuje dziennikarzy śledczych - stwierdził w TVN24.
Rozmówca zaznaczył jednak, że sąd nie rozsądził w poniedziałek, czy Chrostowski był agentem lub współpracownikiem SB, ale jedynie rozstrzygnął spór dotyczący artykułu w tygodniku "Wprost".
Agent czy przyjaciel?
- Jakaś koincydencja między nim a SB zachodziła - sugeruje Jachowicz.
Drugi z rozmówców, twórca dokumentu "Superwizjera" o śmierci ks. Popiełuszki, Piotr Litka wyjaśnił: - My nie odpowiadaliśmy twierdząco na pytanie czy Chrostowski był agentem. My sprawdzaliśmy wszystkie znaki zapytania związane z tą sprawą, które mogliśmy dotknąć - wyjaśnił.
- I ja nie wiem czy Chrostowski był agentem czy współpracował z SB. Ważne jest, że sąd wydając dzisiejszy wyrok nie rozstrzygną czy on był agentem SB, czy był przyjacielem ks. Popiełuszki - powiedział Litka.
Wiele zastrzeżeń
Rozmówcy przyznali, że w całej sprawie jest wiele zastrzeżeń i znaków zapytania. Piotr Litka wymienił kilka z nich: - Pierwszym jest sam wyjazd w dniu 19 października. Jeden z rozmówców powiedział, że do Bydgoszczy miał jechać ktoś zupełnie inny, a w ostatniej chwili pojechał Chrostowski - mówił Litka.
- Drugi znak zapytania to ucieczka (Chrostowskiego z pędzącego samochodu - przyp. red.). My w sposób empiryczny próbowaliśmy sprawdzić możliwość jej wydarzenia. Kaskader odmówił skoku przy prędkości 100 km na godzinę, a przy 60 km/h skręcił nogę - opowiadał dziennikarz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24