Jeszcze w niedzielę wieczorem, 40 ewakuowanych mieszkańców bloku w Siemianowicach Śląskich wróciło do swoich mieszkań. Wcześniej musieli je opuścić po tym, jak osunęła się ziemia.
Osuwisko przy ul. PCK ma powierzchnię ok. 100 mkw. i głębokości trzech-czterech metrów. Pod ziemię zapadł się zaparkowany tam samochód. Strażakom udało się już go wydobyć, a maszyny cały czas zasypują dziurę. - Jeszcze przed dziewiętnastą wszyscy ewakuowani mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich domów. Inspektor budowlany zapewnił mnie, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa - uspokaja prezydent miasta Jacek Guzy.
Ewakuacja
Ponieważ została uszkodzona instalacja gazowa, mieszkania musiało opuścić kilkudziesięciu lokatorów. Sześciu z nich skorzystało z pomocy miasta i spędziło minioną noc w kompleksie sportowym, pozostali przenocowali u bliskich i znajomych.
Nad ranem zakończyła się akcja pogotowia gazowego. Przywrócono dostawy energii elektrycznej do okolicznych budynków, gazu nie ma jeszcze w mieszkaniach, z których ewakuowano mieszkańców. Rejon zapadliska jeszcze przez jakiś czas będą sprawdzać energetycy, gazownicy i przedstawiciele innych służb. Nie wiadomo, kiedy ludzie wrócą do swoich mieszkań.
Konstrukcja bezpieczna
Trwają prace w celu zasypania groźnego osuwiska. Ma tam zostać wrzucony m.in. gruz. Prace mogą potrwać nawet kilka godzin. By jeszcze lepiej zabezpieczyć ten teren, planowane jest specjalistyczne zamulenie podziemnego wyrobiska. Mimo olbrzymich rozmiarów dziury, na szczęście konstrukcja bloku nie została naruszona.
To był obszar górniczy
Lokalne służby kryzysowe zwróciły się do Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) i Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń o sprawdzenie na mapach obszarów górniczych, czy przyczyną osunięcia się ziemi mogła być prowadzona w tym rejonie eksploatacja.
- Po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście do 2000 roku był to obszar górniczy. Nieistniejąca już kopalnia "Siemianowice" prowadziła tam wydobycie - i to płytko pod powierzchnią, bo ok. 50 m. Dziś ten teren należy do miasta - poinformowała rzeczniczka WUG Edyta Tomaszewska.
Na miejsce pojechał zastępca dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach. Specjaliści zastanawiają się, w jaki sposób i przy użyciu, jakiego sprzętu, zlikwidować osuwisko. Blisko powstałej dziury są nieczynne wyrobiska, jest zagrożenie, że nasiąknięta wodą ziemia jeszcze może się zapadać.
Źródło: TVN24, PAP