Często podkreślał, że woli działać w cieniu. Zamiast kandydować, pomagał wyborcom - mówią o nim współpracownicy. Kochał muzykę i antyki. 62-letni Marek Rosiak został we wtorek zastrzelony w biurze PiS w Łodzi.
- Jeszcze w sobotę rozmawialiśmy w na samorządowej konwencji PiS w Warszawie. Marek mówił, że fajnie by było, gdyby nasza łódzką konwencję samorządową zacząć od jakiegoś niezłego bluesowego kawałka - wspomina były wiceprezydent Łodzi Marek Michalik.
Rosiak dopiero od kilku lat działał w łódzkim PiS. Od 2009 r. był asystentem europosła Janusza Wojciechowskiego. Często podkreślał, że woli działać w cieniu, a kandydowanie to nie zadanie dla "dinozaurów" - pisze "Rzeczpospolita". - Wolał zajmować się czarną robotą, czyli praca organizacyjną. Był w tym znakomity - opowiada łódzki radny Czesław Telatycki, który przyjaźnił się z Rosiakiem od wielu lat.
Pracowity i spokojny
Znajomi Rosiaka podkreślają jego pracowitość. - Był w biurze codziennie, od poniedziałku do piątku. Czasem nawet w weekendy - mówi Michalik.
Rosiak był też członkiem rady programowej łódzkiej TVP. - Wyjątkowo miły, zrównoważony i spokojny - mówi o nim inny członek tej rady Mirosław Orzechowski, były wiceminister edukacji LPR.
Kochał antyki i muzykę
Poza pracą i polityką Marek Rosiak miał też wiele innych pasji. Jedna z nich były antyki. Zanim zaangażował się w politykę, był marszandem sztuki. Jeździł na targi staroci.
Kochał też muzykę. Zwłaszcza jazz i rock. - Wspólne zamiłowanie do rocka stało się początkiem naszej przyjaźni - wspomina Teletycki. Dodaje, że wymieniali się płytami.
Halina Rosiak, żona Marka to była wiceprezydent Łodzi. Ostatnio była wymieniana jako potencjalna liderka listy PiS na liście wyborczej do łódzkiego sejmiku.
Mord w biurze PiS
Do tragedii doszło we wtorek przed południem. 62-letni Ryszard C. wszedł do biura PiS znajdującego się w samym centrum miasta w pasażu Schillera. Wszedł na pierwsze piętro kamienicy, gdzie mieszczą się biura europosła Janusza Wojciechowskiego i posła Jarosława Jagiełły. W chwili zdarzenia było tam pięć osób. Od razu zaatakował znajdującego się tam Rosiaka - wyciągnął broń i wystrzelił wszystkie naboje. Rosiak miał zostać trafiony czterema kulami.
Następnie napastnik rzucił się na drugiego mężczyznę, Pawła Kowalskiego. Ponieważ nie miał już naboi, zaatakował go nożem, a w trakcie szarpaniny zadał mu kilka ran ciętych m.in. szyi i ramienia. Sprawca został obezwładniony przez zaalarmowany patrol straży miejskiej. Zaraz po zatrzymaniu krzyczał:- Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń miałem.
amk//mat
Źródło: Rzeczpospolita