Czwartkowe posiedzenie tej komisji było poświęcone m.in. działalności pełnomocnika ds. kontroli przetwarzania przez Biuro danych osobowych. CBA jest jedyną służbą specjalną, w ramach której taki pełnomocnik, częściowo niezależny od szefa służby, działa.
Szef speckomisji Konstanty Miodowicz (PO) powiedział, że poprosił Wojtunika, by był gotów w czwartek udzielić posłom informacji na temat ostatnich doniesień medialnych.
Chodzi o opublikowaną niedawno przez "GW" i portal gazeta.pl w częściach rozmowę z b. funkcjonariuszem CBA na temat funkcjonowania Biura w latach 2006-2009. Mówił on m.in., że w tym czasie CBA w ramach tzw. działalności legalizacyjnej podrabiało legitymacje dziennikarskie PAP, Radia ZET i "Gazety Wyborczej". Opublikowano też fotografie funkcjonariuszy, w tym Kaczmarka.
- Mam bardzo rygorystyczny i radykalny stosunek do tajemnicy dziennikarskiej. Mogę zagwarantować - i o tym też poinformowałem premiera - ponad wszelką wątpliwość mogę zapewnić, że od kiedy jestem szefem CBA ani razu nie doszło do użycia jakiegokolwiek dokumentu o takim charakterze - powiedział po posiedzeniu komisji dziennikarzom Wojtunik.
- Przedstawiłem pełną informację dotyczącą problemów i zagrożeń związanych z ostatnim ujawnieniem informacji niejawnych w publikacjach, które się ukazały w jednym z dzienników, w kontekście bezpieczeństwa również bieżących działań CBA i problemów, jakie to stwarza - dodał.Wyjaśnił, że chodzi o publikację zdjęć i wywiadu udzielonego gazecie przez mężczyznę podającego się jako były funkcjonariusz CBA. - Treści tam przedstawiane stanowią problem dla bezpieczeństwa działań CBA. Rozmawialiśmy też o kontrowersjach związanych z wykorzystywaniem przez CBA legitymacji dziennikarskich - powiedział Wojtunik.
Pytany, czy złożył lub zamierza złożyć zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie, Wojtunik odparł, że w CBA trwa postępowanie wyjaśniające.
- 30 listopada i 3 grudnia skierowałem do prokuratury dwa obszerne materiały uzasadniające takie wszczęcie, jednocześnie sugerujące naszą wiedzę na ten temat. Wiedza ta będzie umożliwiała wskazanie konkretnych źródeł przecieku - powiedział Wojtunik.- Wiemy, jaka jest to grupa osób. Jesteśmy zdeterminowani, żeby tę kwestię wyjaśnić do końca. Jesteśmy zdeterminowani też, żeby wyjaśnić do końca kwestię poprzednich przecieków - dodał szef CBA.
"Chcą zdyskredytować CBA"Po około godzinie posiedzenie komisji opuścił jej wiceprzewodniczący Marek Opioła (PiS). Powiedział dziennikarzom, że wnioskował, aby w czwartkowym posiedzeniu uczestniczył b. szef CBA Mariusz Kamiński, ale - jak dodał - większość członków komisji nie przychyliła się do tego wniosku.
- Uważam, że już jest gotowa teza. Chodzi o to, żeby zdyskredytować CBA za czasów rządów Mariusza Kamińskiego - powiedział Opioła.Inny członek komisji Stanisław Wziątek (SLD) podkreślił, że wszystkie informacje przedstawione posłom na komisji mają charakter ściśle tajny.
- Otrzymaliśmy bardzo szczegółową informację w sprawie wykorzystywania przez CBA legitymacji dziennikarskich. Mogę powiedzieć tylko o swoim wrażeniu. Jest ono takie, że CBA w czasach, kiedy rządziło PiS, było narzędziem do gry politycznej i wszystkie działania, które zostały obnażone, tylko to potwierdzają - powiedział Wziątek.
Z kolei premier Donald Tusk zapowiedział, że do końca tygodnia przedstawi wnioski w tej sprawie.
- Będę nalegał, żeby tego typu metod nie stosowano, nawet jeśli znajdują one jakieś usprawiedliwienie w przepisach czy uzasadnienie w praktyce. Jeśli są konieczne, to powinny być używane absolutnie w szczególnych sytuacjach - powiedział we wtorek premier.
CBA zadowolone z systemu ochrony danych
Wojtunik jeszcze przed posiedzeniem speckomisji podkreślił, że CBA ma bardzo nowatorski system ochrony danych osobowych. - Jesteśmy, my subiektywnie, z tego systemu zadowoleni - powiedział szef CBA. - Natomiast to nie ma nic wspólnego z ochroną informacji niejawnych. To, że krążą po gazetach, mediach i przeciekają, jest powodem mojego smutku - zastrzegł.Pytany, czy pełnomocnicy ds. ochrony danych osobowych powinni funkcjonować także w innych służbach specjalnych, Wojtunik powiedział, że jest to dodatkowa gwarancja dla obywateli. - Przy wątpliwościach społeczeństwa co do form ochrony i wykorzystywania tego typu danych, jest to rozwiązanie, które stanowi dodatkową gwarancję tego, że państwo w zakresie wykorzystywania tego typu danych nie łamie prawa - ocenił szef CBA. Dodał, że jego zdaniem takie rozwiązanie jest efektywne.
"Nie chciałbym schodzić do poziomu bruku"
Szef CBA skomentował też słowa byłego funkcjonariusza CBA, a dziś posła PiS Tomasza Kaczmarka. Powiedział on w środę, że otrzymał zdjęcia z imprez Pawła Wojtunika. Zapewnił, że zdjęć nigdy nie opublikuje, bo byłoby to "niegodne i haniebne".
- Nie czuję się szantażowany - stwierdził Wojtunik. - Nie chciałbym schodzić w tej dyskusji, w polemice z byłym funkcjonariuszem, obecnie posłem, do poziomu bruku, bo bardzo łatwo coś powiedzieć, później ciężko to udowodnić. Bardzo łatwo coś insynuować. Ja tego typu taktyk i technik socjotechnicznych nie będę używał - powiedział.Szef CBA dodał, że nie lubi pozować do zdjęć. - W związku z tym wydaje mi się, że mam tych zdjęć stosunkowo niewiele w porównaniu z innymi osobami, które o tym mówią. Są osoby, które lubią zdjęcia. Robią je sobie w każdych okolicznościach, później tracą kontrolę nad tymi zdjęciami. Ja z tym nie mam problemu - powiedział Wojtunik, zastrzegając, że nie mówi o byłym funkcjonariuszu CBA.Kaczmarek komentował w środę zdjęcia, na których występuje półnagi nad walizką pełną pieniędzy. - To była specyficzna sytuacja, byłem ostatnią osobą, która w CBA dysponowała tymi pieniędzmi przed akcją, musiałem to przeliczyć i wszystko sprawdzić, był to element przygotowania do akcji - mówił.Jak napisała "Gazeta Wyborcza", były to pieniądze, które udający biznesmena agent miał wręczyć w ramach operacji dotyczącej willi w Kazimierzu. CBA pod kierunkiem Mariusza Kamińskiego (dziś jest on wiceprezesem PiS) podejrzewało, że dom należy do małżeństwa Kwaśniewskich.
Autor: MON/ja / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24