Na Stadionie Narodowym odwoływane są kolejne imprezy. Policja mówi, że obiekt nie gwarantuje bezpieczeństwa, a zarządzający nim ludzie mają i tak dostać spore pieniądze. Gwarantuje im to umowa.
W niedzielę minister sportu Joanna Mucha biegała dookoła stołecznej areny Euro 2012.
- Chcę w ten sposób pokazać, że cieszymy się z tego, że ten stadion jest. Mimo braków, mimo mankamentów, różnych rzeczy, które być mogłyby być lepsze - tłumaczyła minister.
Jeszcze nie było
Jej wyznaniu przysłuchiwał się wiceprezes Narodowego Centrum Sportu, Robert Wojtaś. Choć wokół stadionu, którym zarządza, nie biegał, stał się bohaterem tego spotkania, co ewidentnie pani minister nie było na rękę.
Jak napisał Super Express, premia, którą otrzymają Prezes i wiceprezesi jest im przyznana za "oddanie Stadionu Narodowego do użytku". Taki zapis znajduje się w kontrakcie. Nie ma podanej wysokości, choć tylko w zeszłym roku zarząd NCS otrzymał 90 tys. złotych premii.
- Takich premii jeszcze nie było - zapewnia jednak Wojtaś. Nie bez znaczenia wydaje się tutaj słowo "jeszcze".
Zamiast meczu fajerwerki
Na stadionie tymczasem na razie odbyła się jedna impreza - koncert i pokaz sztucznych ogni. Na piłkarską trzeba jeszcze poczekać. Jest to o tyle zaskakujące, że zakończenie budowy miało być w czerwcu zeszłego roku.
W wakacje planowano otwarcie, potem zaplanowany mecz z Niemcami. Gdy stadion już oddano, zaplanowana impreza odbyła się jedna - otwarcia. Kolejny - planowany na sobotę Superpuchar Polski - nie doszedł do skutku. Zgody nie wyraziły władze Warszawy, bo policja policja miała zastrzeżenia do bezpieczeństwa.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN, PAP