Niebywałą zniżkę mogły dostać w kinie Światowid wszystkie kobiety, które na film "Dziewczyny z St. Trinian" przyszły w krótkich spódniczkach. Za odsłonienie nóg mogły otrzymać 50 proc. ulgi na bilet. Pomysł oburzył Instytucję Filmową "Silesia Film", która poprosiła prokuraturę o zbadanie, czy kierownictwo kina nie popełniło taką promocją przestępstwa.
"Dziewczyny z St. Trinian" to amerykańska komedia o szkole, gdzie palenie papierosów, czy hazard są na porządku dziennym. Plakat reklamujący film przedstawia cztery młode dziewczyny w bardzo krótkich mundurkach szkolnych, a hasło reklamowe głosi: "Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, niegrzeczne do St. Trinian". W Światowidzie to hasło nieco zmieniono - zamiast St. Trinian umieszczono nazwę kina i dodano obietnicę, że kobiety w minispódniczce dostaną 50-procentową zniżkę.
Do Lenina zjechały Trabanty
Bywalców Światowida taki pomysł nie dziwił - gdy wyświetlano "Good bye Lenin" obok kina odbył się zlot trabantów, a z okazji premiery polskiego westernu "Eukaliptus" kino zmieniło swój styl na country club.
- Promocja miała związek z kontekstem tego plakatu i treścią filmu. Jasne, że jakbyśmy grali film o psie Lessie, to nie zapraszalibyśmy ludzi ze swoim czworonogami, bo to by była lekka przesada. Cóż jednak złego w tym, że któraś z pań przyjdzie na seans w krótkiej spódniczce? - pyta Adam Pazera, kierownik Światowida.
Szefowie oburzeni
Silesia Film to instytucja, której kino Światowid podlega bezpośrednio. Szefowa rady programowej tej instytucji - Krystyna Doktorowicz - bardzo oburza się na zasady promocji. - Odebrałam wiele telefonów od rodziców i nauczycieli. Ludzie byli zaniepokojeni reklamującym film hasłem. Tak sformułowana promocja sugeruje, że dotyczy ona raczej dziewcząt niż kobiet. A to już balansowanie na granicy prawa. Do tego dochodzi poczucie dobrego smaku, pewnej klasy. Frywolność jest dopuszczalna, ale nie w taki dość wulgarny sposób - powiedziała "Gazecie Wyborczej Katowice" Doktorowicz.
- Parafraza plakatu nawiązywała do namawiania do wagarów. Do tego sam rabat, z którego miały skorzystać panie bardzo skąpo ubrane. Chcieliśmy, by organy ścigania sprawdziły, czy w takim działaniu nie ma po prostu znamion czynu zabronionego - tłumaczy dyrektorka Silesii-Film, Cecylia Gasz-Płońska, która o całej sprawie poinformowała prokuraturę.
Brak wam poczucia humoru
- Czy ten świat już kompletnie stracił poczucie humoru!? - denerwuje się kierownik Pazera.
Prokuratura Rejonowa Centrum-Zachód w Katowicach odmówiła wszczęcia postępowania. - To promocja nacechowana pewną dozą przesadnego humoru. Mieści się to w konstytucyjnie zagwarantowanej wolności słowa. W tym przypadku nie występuje ani stosunek zależności, jest też brak krytycznego położenia. Nie wskazuje też na możliwość obcowania płciowego. Aby tak było, niezbędne jest zaistnienie kontaktu cielesnego - napisano w uzasadnieniu.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu